Cztery lata temu na ekrany kin wszedł film Wilk z Wall Street z Leonardo DiCaprio w roli głównej. Choć od premiery minęło już trochę czasu, o produkcji znowu zrobiło się głośno. A wszystko za sprawą toczącego się postępowania, dotyczącego prania brudnych pieniędzy. Chodzić może nawet o miliardy dolarów.
W proceder zamieszani byli przedstawiciele firmy Red Granite, która finansowała realizację filmu - o czym media donosiły przed rokiem. Na jaw wyszło, że film był finansowany z nielegalnych funduszy. W sprawę zamieszany miał być nawet premier Malezji (spokrewniony z producentem filmu). Wiadomo również, że w oszustwo może być zamieszany także odtwórca głównej roli - Leonardo DiCaprio.
Podczas pracy na planie filmowym aktor otrzymywał od producentów różne wartościowe prezenty. Wszedł w posiadanie obrazu Picassa czy zdjęcia autorstwa Diane Arbusa. Wśród podarunków była również statuetka Oscara Marlona Brand, którą wraz z innymi przedmiotami aktor zwrócił jako dowód w sprawie. Prowadzący śledztwo podejrzewają, że statuetka mogła być sfinansowana z nielegalnych pieniędzy, czytamy na portalu radiozet.pl. Sam DiCaprio twierdzi, że nie miał pojęcia, skąd pochodzą przedmioty, które dostał.