7-letnia Kaja umarła rok temu. Dziewczynka odeszła mimo wielkiego wsparcia środowiska artystów. Pieniądze na jej leczenie zbierała Fundacja Nasze Dzieci w Centrum Zdrowia Dziecka. Kaja zachorowała dokładnie w dniu swoich drugich urodzin. Lekarze zdiagnozowali u niej nowotwór. - Tort stał w lodówce. Kaja w ciągu dnia poszła spać, co rzadko jej się zdarzało, i spała kilka godzin. Obudziła się i nie mogła stanąć na nóżki – wspomina Katarzyna Czerwińska, mama Kai i siostra Kamila. W brzuchu Kai był guz wielkości osiem na dziesięć centymetrów.
Kamil Mokrzycki bardzo przeżył przedwczesną śmierć swojej siostrzenicy
- Towarzysząc Kai w jej ostatnich dniach i godzinach odchodzenia doświadczyłem czegoś niesamowitego, tego elementu przejścia, pożegnania się. (...) To była bezwarunkowa miłość, której nigdy wcześniej miałem. Patrzyłem na to dzieciątko w agonii nasze ukochane i we mnie nie było negacji, strachu. Było mi gorąco od stóp do głów, bo ja ją kochałem jak nigdy nikogo w życiu. Byłem z niej dumny, że jest taka dzielna w żegnaniu się z nami – powiedział lider Sound'n'Grace w "Dzień dobry TVN". – Pamiętam, że to bardzo mnie zmieniało. Pożegnanie z Kają dało mi olbrzymią silę, ponieważ Kaja była omnibusem i to ona nas uczyła, jak się zachowywać, co robić. (...) To Kaja była pierwszą osobą, która podeszła do swojej mamy płacącej w ukryciu i zapytała: "Mamo, płaczesz, bo boisz się ,że umrę?". Wtedy zrozumieliśmy, że Kaja wie, co się dzieje, że tego nie da się przed nią ukryć – dodał.
Hospicjum "Dom Aniołków"
Teraz Mokrzycki pomaga w budowie Domu Aniołków. – My mogliśmy pożegnać się z Kają w najpiękniejszy sposób i chciałbym, aby inni też mieli taką możliwość. Wierzę, że domek to będzie miejsce, w którym inne rodziny będą mogły w taki sposób żegnać się ze swoimi dziećmi – wyznał wokalista.
Gwiazdor disco polo śpiewa znany przebój Sound'n'Grace. Fani w szoku [NAGRANIE]
Dom Aniołków powstanie w pobliżu Zaleszan, na styku trzech województw: lubelskiego, podkarpackiego i świętokrzyskiego. – Często ci ludzie muszą zostawiać gospodarstwa rolne i dojeżdżać ponad sto kilometrów do szpitala. Chodzi o to, by w tak trudnych momentach nie musieli zajmować się tak przyziemnymi sprawami – zaznaczył Kamil Mokrzycki.