W Internecie ciężko znaleźć o tym romansie ciepłe słowa. Ale już nie tylko internauci wieszają na Monice i Zbyszku psy. Do grona krytyków tej miłości dołączają znane i uznane osoby. Najpierw była Krystyna Janda (60 l.). To ona poinformowała opinię publiczną o fatalnym stanie porzuconej przez gwiazdora żony - Aleksandry Justy (43 l.).
Następnie w obronie pozostawionej z czwórką dzieci aktorki stanęła projektantka Ewa Minge (45 l.). "Jak czuje się porzucona kobieta, na którą z każdej okładki leje się szczęście i sielanka byłego partnera..." - pisała w Internecie.
Negatywna atmosfera wokół związku prezenterki już zaczęła przynosić gorzkie owoce. Richardson przed miesiącem straciła pracę w Radiu Złote Przeboje, a chwilę później zniknął jej program ze stacji TTV "Raz lepiej, raz gorzej". Jej miesięczne dochody zmalały o jakieś 16 tysięcy złotych.
Niestety, specjaliści od wizerunku na temat przyszłości tego romansu i jego skutków nie wypowiadają się najlepiej.
- Pośrednio ta miłość może szkodzić karierze pani Richardson. Szczególnie kiedy ta miłość sprzedawana jest w mediach nieumiejętnie. Doniesienia o porzuceniu byłych małżonków tworzą tło tej całej historii i właśnie tło w tym wypadku jest silniejsze niż to, co jest na pierwszym planie, czyli miłość. To tło wzbudza zawiść, lekceważenie, niechęć... - wyjaśnia nam Piotr Tymochowicz, doradca medialny, specjalista ds. wizerunku i dodaje: - Nie da się zbudować szczęścia na nieszczęściu innych i to chyba najbardziej uderza ludzi. Może to zabrzmi okrutnie, ale miłość sprzedawana medialnie jest zarezerwowana dla pięknych, młodych i zdrowych.