Linda macho opowiada o swojej młodości. Byłem biedny i tłukli mnie koledzy

2015-05-29 11:11

Bogusław Linda to największy macho polskiego kina. Na swoim koncie ma role, które przeszły już do historii kina - jak choćby te z filmów "Kroll", "Psy" czy "Operacja Samum". Wulgarny język, twarz twardziela i umiejętność dawania wrogom w kość - to jego cechy charakterystyczne. Jednak w młodości w niczym nie przypominał obecnego Lindy. A wręcz przeciwnie.

W książce "Zły chłopiec", która jest zapisem rozmowy aktora z Magdą Umer, poznajemy nieznane oblicze naszego macho. Smutny, biedny, nieśmiały i schorowany chłopiec, który swój czas samotnie spędzał na łódce - ciężko uwierzyć, że taki właśnie w dzieciństwie był Bogusław Linda.

"Nie miałem obiadów w szkole. W domu też nie, ponieważ mama pracowała na uniwersytecie i nie miała czasu. No więc mieszkałem w bloku i miałem bardzo mały pokoik - może dwa na cztery metry. Mieściła się w nim wąska leżanka i taki segment biurkowy, w którym otwierało się klapę. - Czy byliśmy biedni? Tak. ale wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Dziadkowie pochodzili z Wileńszczyzny, byli biedni. Z tamtych lat pamiętam smak placków ziemniaczanych z cukrem. Na mięso nie było nikogo stać. No tak, takie były czasy. Rodzice przestali mieszkać razem, mieszkałem trochę z mamą w Toruniu, trochę u taty w Bydgoszczy, trochę z dziadkami. A jak miałem szesnaście lat, to sam odszedłem z domu" - wspomina Linda.

Aktor wspomina również wakacje na wsi spędzane z ciotecznym bratem Zbigniewem. Starszy kuzyn uczył go życia i palenia papierosów, kiedy ten miał zaledwie dziesięć lat!

"Tam nikogo nie było do grania w piłkę. Czasami trzeba było się przedrzeć do spółdzielni, do GS-u - dwa kilometry szosą, czyli rowerami. Wtedy zwykle atakowały nas watahy miejscowych. Myśmy byli letniskowi, czyli obcy. Bili nas po prostu. Napierdalali. Nie za bardzo byłem dzielnym i silnym chłopcem. Ale nie byłem tchórzem. Biłem się. Tylko miałem krzywicę klatki piersiowej, z biedy" - kontynuuje swoją opowieść Linda.

Okazuje się również, że przyszły aktor wcale nie był przebojowy w podrywaniu dziewcząt. Choć pierwszą dziewczynę miał w szóstej klasie podstawówki.

"Po raz pierwszy całowałem się z kobietą. I pamiętam, że wtedy byłem zakochany w zupełnie innej dziewczynie, a mianowicie w jej koleżance. Ona wymogła na mnie ten pocałunek, ponieważ była większa i wyższa" - wyznaje gwiazdor. Przez swoją nieśmiałość tracił szanse na zdobycie dziewczyny, która mu się podobała. "Pierwszy lepszy kumpel wyrywał mi ją, ponieważ był odważniejszy, a ja - jak ten głupi - siedziałem i nic z tego nie miałem. Tak to wyglądało" - kończy.

Zobacz: Olaf Lubaszenko odchudza się dla narzeczonej. Ślub coraz bliżej!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają