W czwartek, 3 listopada, miała miejsce uroczysta premiera filmu "Listy do M. 5" z udziałem gwiazd. Na czerwonym dywanie brylowali m.in. Agnieszka Dygant, Wojciech Malajkat, Tomasz Karolak z nastoletnią córką, Agnieszka Woźniak-Starak czy Mateusz Banasiuk. Szczególną uwagę przyciągnęła jednak - niestety, niezbyt udana - kreacja wójtowej z "Rancza", czyli Violetty Arlak.
Dzień później, 4 listopada, "Listy do M. 5" trafiły do kin. W sieci można znaleźć już pierwsze opinie na temat świątecznej komedii. Czy warto wybrać się do kina na film z Tomaszem Karolakiem?
Jak można się domyślić, zdania są podzielone. Niektórzy nie wyobrażają sobie świąt bez "Listów do M.", inni zaś piszą wprost - "nudne". Subiektywne opinie recenzentów również nie są jednomyślne. Jak zauważono na łamach portalu interia.pl, twórcy nie liczą się z tym, co wydarzyło się w poprzednich częściach wigilijnej opowieści. Zwrócono uwagę również na "czerstwe żarty" czy "nachalny product placement".
Nieco inne spostrzeżenia znajdziemy w recenzji pochodzącej z serwisu kino.trojmiasto.pl. Tu zwrócono uwagę na obsadę. "Przebrany w kostium św. Mikołaja Tomasz Karolak wciąż wykrzykuje swoje monologi łudząco podobne do tych już zasłyszanych w poprzednich częściach, Piotr Adamczyk nadal próbuje tchnąć we wszystkich dookoła ducha świąt, Agnieszka Dygant generalnie wszystko ma w "czterech literach", a posmutniały Wojciech Malajkat snuje się po filmowym planie jak ten niezapowiedziany gość, na którego gdzieś, choć nie wiadomo konkretnie gdzie, czeka wolne miejsce przy wigilijnym stole" - czytamy na łamach portalu. Oberwało się scenarzystom, na pochwałę zasłużyli z kolei Jan Peszek, Janusz Chabior czy Kosma Press. Twórcy filmu nieco oberwali co prawda za cynizm, którym wykazują się, próbując wywołać w widzach określone efekty, jednak ogólna ocena jest zadowalająca. Zdaniem autora recenzji "Listy do M. 5" wypadają nieco gorzej niż pierwsza i trzecia, jednak zdecydowanie lepiej niż druga i czwarta część wigilijnej komedii. "Jeżeli jednak nie zapałaliśmy dotąd miłością do tego typu kina, to podczas seansu będziemy słyszeć tylko wrzeszczącego Karolaka i widzieć jedynie reklamy czekoladek i biżuterii" - zastrzega autor recenzji zamieszczonej na portalu kino.trojmiasto.pl.
Opinia, którą przeczytamy na łamach naekranie.pl, odbiega od poprzednich. Jej autor chwali bowiem scenarzystów, a także fakt, że w samej historii znajduje się "mniej zgrzytów fabularnych". Wskazuje jednak na brak konsekwencji w prowadzeniu postaci. Po raz kolejny pada stwierdzenie, iż "nie zrezygnowano z chamskich, bijących po oczach lokowań produktów". Ostatecznie jednak autor recenzji zamieszczonej w serwisie naekranie.pl pozytywnie ocenia całokształt, zwracając uwagę, że "Listy do M." stają się naszym rodzimym "Kevinem samym w domu".
Jak "Listy do M. 5" odbierają internauci? W chwili publikacji niniejszego artykułu ogólna ocena filmu w serwisie Filmweb wynosi 6,1/10 (średnia z 484 ocen), a na największe uznanie widzów zasłużyli Janusz Chabior, Wojciech Malajkat i Stanisława Celińska.
Pierwsze opinie internautów zamieszczone na oficjalnym profilu "Listów do M." na Facebooku są w większości pozytywne. "Warty obejrzenia" - uznaje większość fanów serii, jednak zdarzają się i tacy, którzy nie podzielają ich zachwytu. "Słaby tym razem. Pierwsza połowa nudna, nie wiadomo, o co chodzi, zbyt dużo wątków. W drugiej połowie jest lepiej, ale oczekiwałem więcej. Uważam film za niedopracowany" - pisze internauta. "Trochę nudny momentami" - wtóruje mu kolejna komentująca.
Czy warto obejrzeć "Listy do M. 5"? Wnioskując po pierwszych recenzjach i komentarzach, choć produkcji można nieco zarzucić, jedno jest pewne - nie brakuje w niej świątecznego klimatu. Wybierzecie się do kin, by sprawdzić, jak wypadają "Listy do M. 5" na tle innych filmów z serii?