Teraz Joasia wreszcie może poczuć się jak słynna gwiazda filmowa. Nic dziwnego, że gdy tylko zobaczyła to cudo, obsypała narzeczonego pocałunkami.
Czy ta kobieta nie jest farciarą? Joanna Liszowska podczas ostatniego odcinka show "Jak Oni śpiewają" szczęścia miała co niemiara. Nie dość, że mimo zagrożenia nie odpadła z show, to jeszcze jej narzeczony Ola Serenke (38 l.) przyjechał po nią nowiuteńkim, błyszczącym z daleka czerwonym ferrari.
Nic więc dziwnego, że na samą wiadomość aktorka rzuciła się w ramiona ukochanego i namiętnie dziękowała mu za taką niespodziankę. Przytulała go i całowała w nieskończoność.
- W każdej wolnej chwili starali zamienić ze sobą parę słów. Było widać, że są za sobą bardzo stęsknieni. Ale to nie dziwota. W końcu on mieszka w Szwecji i nie za często się widują - zdradza osoba z produkcji polsatowskiego show. - Ola przyniósł jej też kwiaty - dodaje.
Ale mimo że były piękne, nie grały tego wieczoru pierwszych skrzypiec. Najważniejsze było ferrari. W nim Joasia wyglądała, jakby auto było zrobione na miarę. W nim mogła poczuć się jak słynna gwiazda.
Cacko warte niemalże 700 tysięcy zł kryje pod maską prawdziwego potwora. Pisk opon i warkot silnika sprawia, że serce podchodzi do gardła. Joasia była zachwycona. Jak widać, Ola wiedział, co robi, kupując takie autko. Może to nim powiezie Joasię do ślubu?