Pierwszą polską edycję „Love Island” wygrali Sylwia i Mikołaj, zdobywając tym samym 100 tysięcy złotych do podziału. Niestety, nie wszyscy widzowie byli usatysfakcjonowani tym wynikiem. Zaczęli podejrzewać ustawkę: Skandal w "Love Island. Wyspa miłości". Fani zarzucają oszustwo i manipulację
Cóż, pod pewnymi względami widzowie mogą mieć rację. Okazuje się, że produkcja zadbała o to, by uczestnicy show czuli się w willi komfortowo i zapewniła im udogodnienia, których nie pokazano na ekranie. Dziewczyny miały zapewnione usługi kosmetyczne, a wszyscy uczestnicy nie musieli martwić się tak przyziemnymi sprawami jak pranie.
- Mieliśmy day-offy w ciągu tygodnia – powiedziała Monika Kozakiewicz. - Wtedy dziewczyny miały zapewniony manicure, pedicure. Jeśli była taka potrzeba, to włosy i rzęsy też. Panie raz na tydzień było zabierane do pralni.
Mało tego, produkcja zadbała także o to, by uczestnicy mieli świeże i smaczne jedzenie. Tylko śniadania przygotowywali wspólnie.