Aktorka już od dawna nie skupia się na pracy artystycznej tylko na ratowaniu dzieci, które zapadły w śpiączkę. W 2002 roku uruchomiła fundację "Akogo?", która zajmuje się rehabilitacją dzieci po ciężkich urazach neurologicznych. Poszła jednak o krok dalej i dziesięć lata temu otworzyła klinikę "Budzik". Ewa Błaszczyk zajęła się tym wszystkim po wypadku córki Oli, która również zapadła w śpiączkę. Wydawało się, że Błaszczyk opowiedziała już wszystko o chorobie córki, ale teraz ujawniła jeden szczegół.
ZOBACZ KONIECZNIE: Córka Ewy Błaszczyk po tylu latach zrobiła mamie niespodziankę. Trudno się nie wzruszyć
Ostatnie słowa córki Błaszczyk
Niewiarygodne jak długo aktorka opiekuje się już Aleksandrą, która od 21 lat pozostaje w śpiączce. Zdiagnozowano u niej stan wegetatywny i spastyczny niedowład czterokończynowy. Dziewczyna znalazła się w takim stanie po tym jak zakrztusiła się tabletką. Straciła przytomność, ale lekarze rozpoczęli wyścig z czasem o jej zdrowie i życie. Zanim zapadła w śpiączkę Ola zdążyła jeszcze coś powiedzieć.
- Jak lekarze sprawdzali, jak jest z tym obrzękiem mózgu, to Ola wtedy krzyczała "Mama!", ale później już nigdy nic nie powiedziała - wyznała aktorka w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem w jego programie "Demakijaż".
To wyznanie rozdziera serce! Tym bardziej, że Błaszczyk na przestrzeni krótkiego czasu miała wtedy za soba już jedną traumę. Zaledwie 100 dni wcześniej nagle zmarł jej mąż Jacek Janczarski. To były dla niej aktorki naprawdę bardzo trudne chwilę. Ona jednak się nie poddała i podjęła heroiczną walkę o córkę.
Jak teraz czuje się córka aktorki?
Na początku aktorka wierzyła, że Ola szybko się wybudzi.
- Przez pierwsze dwa lata bardzo czekałam, że coś się szybko zmieni. Każdy tak ma na początku, widzimy to u wszystkich rodziców w Budziku. Ale potem powoli zaczyna się inne myślenie, które bardzo człowieka boli, ale jest potrzebne, żeby dalej mógł żyć - powiedziała w wywiadzie dla "Urody Życia".
- Ciągle walczę, jestem zaangażowana, ale dziś już mam w sobie akceptację, że wszystko może się stać. I że niekoniecznie ma się na cokolwiek wpływ -dodała.
Aleksandra nie znajduje się jednak w klinice znanej mamy.
- Ola mieszka w domu, ładnie pracuje z cyberokiem, słucha, jest pod ciągłą opieką. Niedawno miała podawaną prolię przeciwko osteoporozie, potem było badanie EEG, za chwilę będzie konsultacja neurologiczna, za dwa tygodnie będzie botulina. I tak się to toczy w swoim rytmie. A czy przyjdzie jakieś światło z kosmosu? Pracujemy nad tym, tyle mogę powiedzieć - wyznała aktorka, która wciąż ma nadzieję, że jeszcze kiedyś ułyszy od Oli "mamo".