Polska żyje historią Angeliki, jedenastoletniej córki Anny Samusionek. Odkąd dziewczynka została zabrana z domu ojca przez funkcjonariuszy policji, sytuację komentował tylko jej ojciec. Teraz przyszedł czas na matkę, Annę. Aktorka postanowiła przedstawić swoją wersję w "Interwencji" telewizji Polsat.
Zobacz zdjęcia: Córka Samusionek wreszcie poszła do szkoły [ZOBACZ ZDJĘCIA]
- Nie widziałam córki od 10 maja do dzisiaj (...) Wierzę w to, że te uczucia ciągle w niej są, że tylko trzeba jej dać szansę, żeby się nie bała po prostu - powiedziała zapłakana Samusionek.
- Sprawy przestały iść w kierunku, w którym on zakładał. Kiedy sąd, na skutek opinii biegłych, odrzucił wniosek przejęcia opieki nad córką. Tak myślę, że to spowodowało to intensywne działanie. Myślę, że to był ostatni moment żeby zrobić wielką burzę przed wydaniem decyzji o pozbawieniu go władzy rodzicielskiej - mówi aktorka o ojc Angeliki.
Dziewczynka od 10 maja nie była w szkole. Pojawiła się tam dopiero 9 września.
Przeczytaj: Angelika Zuber: Biją mnie! Boli mnie brzuch i głowa!
Samusionek twierdzi, że jej córka wyjeżdżała z Krzysztofem Zuberem i nie wiedziała, gdzie w danym momencie przebywa Angelika. Wiedziała tylko, że jest z ojcem, a ten od lutego ma sądowy zakaz zbliżania się do dziecka.
- Głównym powodem toczenia tej sprawy o pozbawienie władzy rodzicielskiej (K. Zubera) są opinie biegłych sądowych, które stwierdzają jednoznacznie, że ojciec bardzo silnie manipuluje dzieckiem. (...) Boże jak słyszę ten zarzut, że straszyłam dziecko psychiatrykiem. To jest po prostu tak absurdalny i żenujący zarzut, że mógł go postawić tylko ktoś, kto nie jest zrównoważony psychiczny.
Jak podaje dziennikarz "Interwencji", Samusionek znalazła córkę w mieszkaniu byłego męża dopiero niedawno. Wtedy wezwała policję, a Angelika trafiła do domu dziecka. Dziewczynka wciąż pisze listy, w których podkreśla, że nie chce wrócić do mamy. Samusionek twierdzi, że przez ostatnie trzy miesiące ojciec nastawił Angelikę przeciwko niej, dlatego dziewczynka się od niej odwróciła.