Do zdarzenia doszło 17 grudnia na krakowskim Rynku. Zgodnie ze skierowanym do krakowskiego sądu prywatnym aktem oskarżenia, muzyk miał zaatakować i uderzyć w twarz jednego z uczestników wiecu. - Maciej Maleńczuk nie dość, że napadł na pokrzywdzonego tylko dlatego, że ten był uczestnikiem zgromadzenia i prezentował pogląd, z którymi Maleńczuk się nie zgadzał, to jeszcze chełpił się tym faktem i zachęcał językiem pełnym nienawiści do kolejnych aktów agresji - powiedział Maciej Kryczka, prawnik Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.
Maciej Maleńczuk nie przyznaje się do winy. - Była sobota, godzina 13, po Rynku spacerowały kobiety z małymi dziećmi, wszyscy odwracali głowy od tak obrzydliwych obrazów prezentowanych publicznie. Wzburzyły mnie te plakaty, postanowiłem zainterweniować. Nie zwracałem się bezpośrednio do Łukasza Koniecznego, o ile sobie przypominam, nie używałem wulgaryzmów - wyjaśniał przed sądem Maleńczuk.
Pokrzywdzony działacz pro-life sporządził akt oskarżenia po 10 dniach od zdarzenia. Nie ma jednak dokumentacji medycznej ani fotograficznej, gdyż "obawiał się reakcji mamy", która "byłaby wściekła, że brał udział w takich wydarzeniach". Jak informuje PAP, do sprawy, toczącej się pierwotnie z oskarżenia prywatnego, przystąpił prokurator. W odniesieniu do zarzutów Maciej Maleńczuk złożył wzajemny akt oskarżenia o znieważenie, ale z powodów formalnych jego pozew będzie rozpatrywany oddzielnie.
Sąd przesłuchał już pierwszych świadków. Różnie opisywali przebieg zdarzenia, co nie pozwoliło ustalić jednej wersji. Kolejna rozprawa odbędzie się w listopadzie.
ZOBACZ: Przeraźliwie chuda Angelina Jolie [NOWE ZDJĘCIA]
PRZECZYTAJ: Lady Gaga cierpi na okrutną chorobę. Ból odczuwa w całym ciele
POLECAMY: Milionerzy: Uczestniczka zarobiła na KEBABA