Zdjęcie, które Maciek wrzucił do Internetu chwilę przed rozpoczęciem swojej matury z języka polskiego, rozpętało prawdziwą burzę. Zgodnie z rozporządzeniem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej wniesienie telefonu na egzamin jest surowo zabronione, a egzamin zdającego powinien być unieważniony. Jednak sprawa nie wygląda aż tak dramatycznie, jak się wydawało. Dyrektor liceum, w którym uczył się Maciek, był lekko zaskoczony aferą.
- Ja nic nie wiem o żadnych konsekwencjach, jakie miałby ponieść Maciej. Nic nie wiem na ten temat - powiedział nam Jerzy Kunicki, dyrektor Liceum im. Kochanowskiego w Warszawie.
Zobacz: Maciej Musiał nie WYLECIAŁ Z MATURY. Ma więcej szczęścia niż rozumu!
Okręgowa komisja egzaminacyjna przeprowadziła swoje śledztwo. - Podczas egzaminu Maciej Musiał telefonu nie posiadał. Miał ten telefon przed rozpoczęciem egzaminu, do momentu, dopóki arkusze egzaminacyjne nie zostały rozdane zdającym. Później telefon zdeponował zespołowi nadzorującemu - mówi "Super Expressowi" dyrektor okręgowej komisji egzaminacyjnej w Warszawie, Anna Frenkiel. Maciek potwierdził te ustalenia. Wyznał, że przewodniczący komisji szkolnej sam zaproponował zrobienie uczniom fotek jeszcze przed egzaminem. I aktor z tego skorzystał...