W najnowszym wywiadzie dla "Newsweeka" Maciej Stuhr wyznał, że po ataku na rodzinny grób obawia się, że może mu stać się jakaś krzywda. - Boję się - mówi aktor i przytacza przykład swojej koleżanki, której grożono żrącym kwasem.
NIE PRZEGAP: Żona nie zdążyła pożegnać się z Antonim Gucwińskim. Tak wyglądały ostatnie tygodnie jego życia
- Moja koleżanka aktorka, która również sporo się udziela w kwestiach społeczno-politycznych, dostała do skrzynki pocztowej list z pogróżkami, że wysmarują jej twarz kwasem. (...) Przecież to nie Krystyna Pawłowicz czy Zbigniew Ziobro rzucą się na moją koleżankę z kwasem, tylko jakiś wariat, który słysząc, co oni mówią, pomyśli, że musi w ten sposób uratować naszą ojczyznę. I takich wariatów się boję, bo oni, sięgając po przemoc, będą przekonani, że działają w słusznej sprawie. Tak być może myśleli także ci, którzy zniszczyli nasz rodzinny grobowiec - wyznaje Maciej Stuhr.
Aktor snuje dość makabryczną wizję tego, co mogą zrobić mu jego przeciwnicy.
- I może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło... To nie jest tak zupełnie niewyobrażalne. Ale co ja mam zrobić? Zaprzeczyć swoim ideałom? Zaszyć się gdzieś? Wyemigrować?
W dalszej części wywiadu odniósł się do swojej działalności na wschodniej granicy.
NIE PRZEGAP: Anna Kalczyńska ujawniła, co dolega jej dzieciom. Dziennikarka nie może ich odwiedzać
- (...) My z żoną jeździmy tam, patrzymy, co da się zrobić, rozmawiamy z ludźmi, słuchamy ich historii, na bazie których - o tym jestem przekonany - przez następne 20 lat będą powstawać filmy na całym świecie - mówi aktor.
Maciej Stuhr ujawnił też, że on sam aktualnie pracuje nad filmem o sytuacji na granicy.
- Zresztą kilka już się szykuje. Ja robię o sytuacji na granicy film z moimi studentami z akademii teatralnej - mówi aktor.
Obejrzycie ten film?