Pierwszą moją miłością była gitara, którą kupiłem sobie za pierwsze zarobione pieniądze. Miałem 15 lat. Bo o miłościach damsko-męskich zacząłem myśleć stosunkowo późno - dopiero w liceum. Pierwszą sympatią była koleżanką z klasy i miała na imię Iwona. Ale to gitara była dla mnie najważniejsza. Tak bardzo, że długo nikt nie mógł jej dotykać, nie miał nawet prawa się do niej zbliżać.
Nie zdał, bo... był otyły
W drugiej klasie podstawówki chciałem zostać policjantem, bo byłem fanem serialu "Przygody psa Cywila". Ale rok później wziąłem udział w konkursie recytatorskim, który wygrałem, i od tamtej pory chciałem być tylko aktorem. W szóstej klasie już oficjalnie i bardzo świadomie wiedziałem, co chcę robić w życiu. W liceum założyłem nawet kabaret "Pod presją", który prowadziłem, reżyserowałem, dla którego pisałem teksty i w którym również sam grałem. Po maturze postanowiłem zdawać do szkoły filmowej. Ale na egzaminie już po 10 minutach wyrzucono mnie za drzwi. I tak historia powtarzała się przez sześć lat. Raz zmieniłem miasto i zamiast w Łodzi, zdawałem w Krakowie, ale tam jako powód nieprzyjęcia mnie do szkoły wpisano mi chorobliwą otyłość.
Zlitował się Machulski
Do dziś pamiętam to uczucie, gdy przez 365 dni w roku miałem nadzieję, że tym razem się uda, a po trzech minutach rozmowy z komisją okazywało się, że znowu nie tym razem. Byłem uparty, chciałem udowodnić, chyba głównie sobie, że w końcu się dostanę. I tak po sześciu latach zlitował się nade mną Jan Machulski i przyjął mnie do szkoły w Łodzi.
W międzyczasie, bo przecież coś trzeba było robić, studiowałem pedagogikę, psychologię oraz prowadziłem drużynę harcerską i teatr Maska. To była grupa ludzi, którzy chcieli robić spektakle, pasjonowali się tym. Miałem przyjemność obcowania z tym prawdziwym harcerstwem, którego już teraz nie ma. Robiłem to wszystko aż do momentu wypadku w górach. Przeżyłem i poczułem, że dostałem drugie życie...