Maleńczuk opowiedział o sowich odczuciach na temat Sylwestra magazynowi "Show".
- W głębokich latach 70., miałem może 15 lat, włóczyłem się w nocy po krakowskich podwórkach, bo potrzebowałem rozrywki. Potem w latach 90. każdy 31 grudnia oznaczał dla mnie złamany nos. Regularnie wracałem do domu poharatany. W Polsce powstały wtedy grupy skinheadów, które miały na celu rozwalenie każdej imprezy. Więc ja obowiązkowo toczyłem z nimi boje. Ale w sylwestra zawsze czułem się smutniejszy niż zwykle - wyznaje Maleńczuk.
Dlaczego artysta czuł się źle ostatniego dnia roku?
- Bo ja generalnie nienawidzę sylwestra. Nie cierpię! To jest taki dzień, kiedy wszyscy muszą się dobrze bawić. Obowiązkowo! Więc dla mnie najlepszym wyjściem jest występować. Przynajmniej mam jakieś zajęcie i do tego mogę zarobić - dodał w wywiadzie.
W tym roku artysta także stawia na pracę - będzie jedną z gwiazd Sylwestrowej Mocy Przebojów 2011 - na Placu Konstytucji w Warszawie. Imprezę organizuje telewizji Polsat,