Od śmierci ukochanego Magdy Gessler Volkharta Müllera minęło już ponad 30 lat. Mimo to, Gessler nadal pamięta chwile, kiedy umierał, tk jakby było to wczoraj. W wywiadzie dla Grazii powiedziała jak wtedy się czuła:
– Mąż zachorował na nowotwór skóry. Byłam z nim do końca. Zmarł w moich ramionach. Wszystko, co potem się działo i dzieje obecnie w moim życiu, jest wynikiem tej straty. Całe życie uciekałam od tej tragedii, żyłam swoją pasją, rozwijałam się. Straciłam wspaniałego, dobrego człowieka. Wiedziałam, że to już się więcej w życiu nie wydarzy. Taka miłość, takie dobro, taka wzajemna troska. Kiedy odszedł, chciałam trochę tego dobra oddać innym. Synowi, pracy, światu. (...) – opowiedziała w rozmowie z Grazią.
Müller miał wtedy 44 lata, a Gessler do tej pory wspomina go i widzi w nim cechy jej syna.
– Miał zaledwie pięć lat, gdy zmarł Volkhart, ale ma mnóstwo jego cech. Jest totalnie niezależny, bezkompromisowy, nie przyjmuje pomocy. W życiu nie zrobiłby sobie ze mną zdjęcia, by na tym skorzystać. Sam buduje siebie i nie lubi, gdy o nim opowiadam - dodała Gessler.
Cieszymy się, że Gessler podniosła się psychicznie po tak wielkiej stracie.
Zobacz też: Donatan zamieni Cleo na Gessler!? Restauratorka zarzuci na ramiona chustę w kwiaty?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail