Lokal noszący nazwę książki opowiadającej o przygodach Ani Shirley, bardzo zaskoczył Magdę Gessler. Takiej przygody, jak w restauracji Ania z Zielonego Wzgórza, gwiazda "Kuchennych rewolucji" jeszcze nie przeżyła. Została zaproszona do Tarnowskich Gór na zrobienie rewolucji, a po przyjeździe okazało się, że właścicielka nie jest pewna, czy w ogóle chce zmian.
Gessler musiała uporać się z 51-letnią panią Anią, zarządcą całego obiektu i twórczynią Ani z Zielonego Wzgórza. Poszło kilka wulgaryzmów i nieprzyjemnych uwag. Na dodatek bez wymuszenia porozumienia kobiety z panem Bogdanem, który miał umowę na wynajem i prowadzenie lokalu, nie mogła ruszyć ze swoją rewolucją.
Gdy ostatecznie udało się przeforsować pomysł na transformację, gastronomiczny lokal zmienił swoją nazwę na Don Kichot. Restauracja bardzo się zmieniła. Wyleciały zbędne ozdobniki z pomieszczenia, a w karcie dań znalazło się nowe hiszpańskie menu połączone z tradycyjną kuchnią śląską i niższe ceny.
Antyreklama zamiast rewolucji
Właścicielka restauracji nie była jednak łatwą osobą do współpracy. Wszystko utrudniała, nie godziła się na pomysły, a po rewolucji wypowiedziała umowę panu Bogdanowi, zmieniła szefa kuchni i wróciła do starej nazwy lokalu.
W konsekwencji Ania z Zielonego Wzgórza nie przeszła rewolucji. Lifting nie spowodował oczekiwanych rezultatów, a gotowane potrawy są po prostu kiepskie. Magda Gessler zamiast zrobić reklamę restauracji, teraz po emisji programu skutecznie odstraszy potencjalnych klientów.