Magdalena Stępień ma za sobą bardzo trudny rok. Modelka, która najpierw została porzucona przez partnera, będąc jeszcze w ciąży, dowiedziała się, że jej syn jest ciężko chory. Celebrytka przez kilka miesięcy zbierała pieniądze na leczenie syna, jednak nawet kosztowny wyjazd do Izraela nie pomógł. Oliwierek zmarł po 376 dniach od narodzin i po kilkunastu tygodniach walki z rakiem wątroby. Przez pewien czas jego mama unikała medialnych wystąpień i instagramowej aktywności, jednak ostatnio zmieniła nastawienie i rozpoczęła terapię.
Magda Stępień z ważnym apelem. "Sama się pogubiłam"
Magda Stępień uważa, że publikując zdjęcia syna oraz opowiadając o swojej tragedii, walczy z tragedią, jaka ją spotkała. Ostatnio opublikowała nawet, jak zapłakana spędza samotny wieczór. Nie spodziewała się takiej reakcji swoich obserwatorów.
- Mam taką małą refleksję, którą chciałam się z wami podzielić odnośnie tego zdjęcia, które wczoraj wróciłam na stories. Powiedźcie mi, jak to jest, bo już sama się pogubiłam. Kiedy pokazujemy na Instagramie takie swoje idealne życie, wakacje, zabawę, jest super, wow, zobaczcie, jak mi się układa, to wszyscy lubią te zdjęcia. Ale kiedy człowiek wrzuci zdjęcie i pokaże swoje prawdziwe emocje, jak w danym momencie się czuje, to spotyka się z falą pytań: "gdzie są jej przyjaciele", "dlaczego ona siedzi sama, może ona jest wariatką", "jej trzeba jakieś leki, jej trzeba psychiatry", "gdzie jej terapeutka", "gdzie jej rodzina". Ludzie, opamiętajcie się!
Mimo tak krytycznych uwag, modelka stale powtarza, że uczęszcza na terapię i jest pod stałą obserwacją specjalistów. Ból jest zapewne o tyle większy, że tata Oliwierka układa sobie życiu u boku nowej żony, z którą podróżuje po świecie, chętnie chwaląc się tym w sieci.