- Można mieć przepis na życie?
- Myślę, że każdy człowiek ma jakiś przepis na życie. Oczywiście nie jeden. Taki przepis musi się zmieniać w zależności od tego, na jakim etapie życia się znajdujemy.
- Co panią przekonało do przyjęcia roli Anki?
- Fajny scenariusz, świetna obsada i przede wszystkim ciekawa rola. Anka jest fajna, prawdziwa, pełna emocji. Cieszę się, że mam możliwość uzewnętrzniania tego, co siedzi w środku, to fajne wyzwanie.
Przeczytaj koniecznie: Magdalena Kumorek wygryzła Joannę Brodzik z serialu "Przepis na życie"
- Anka doskonale gotuje. Musiała pani przejść jakieś kulinarne przygotowania?
- Nie, ponieważ gotuję na co dzień. Poza tym na bieżąco zastanawiałam się, jak można ująć kolejne sceny, kolejne wątki. W serialu jest wiele zbliżeń krojenia, mieszania. Ale, jak widać, mam wszystkie palce, więc nie było aż tak źle.
- Jaką kuchnię pani preferuje?
- Gotuję bardzo prosto, bo uważam, że w prostocie jest najwięcej smaku. Nie wychodzą spod mojej ręki nie wiadomo jakie potrawy. Kiedyś kolega, który był u nas na kolacji, powiedział mi: - Wiesz Magda, ty się chyba minęłaś z powołaniem. W mojej kuchni najczęściej są gotowane makarony i zupy. Uwielbiam je i gotuję bardzo często. Moją domeną są też ciasta. Uwielbiam szarlotki, serniki, mogę sobie pozwolić na takie słodkie grzeszki, bo dużo pracuję, więc spalam.
- Jak pracowało się pani z Borysem Szycem?
- Z Borysem zawsze jest miło. Znamy się jeszcze ze studenckich czasów, pracowaliśmy też razem przy filmie "Hieny". Jako mój serialowy szef jest trudny. Współpraca z nim idzie Ance jak po grudzie. Jerzy jest bardzo wymagający, ale powoli się docierają.
Ndz., 21.25, TVN