Pierwszy raz spotkali się podczas zdjęć do filmu „Spotkanie w Bajce”. Zawadzka miałam wtedy zaledwie 17 lat. Gustaw Holoubek od razu zauroczył się młodziutką aktorką i zaprosił ją na kawę. – Jak dwaj naprawdę wielcy dżentelmeni tacy jak Gustaw Holoubek i Andrzej Łapicki zaprosili mnie na kawę, to mnie się zapaliły wszystkie czerwone światełka w mózgu i odmówiłam bardzo stanowczo. Odwróciłam się na pięcie i byłam tak zestresowana, że nie zauważyłam, że drzwi, w które chciałam wejść są oszklone wprawdzie ale zamknięte i weszłam w tę szybę. Posypało się na mnie szkło. Dobrze, że mi nosa nie obcięło, że nic się nie stało – powiedziała Zawadzka w rozmowie z Moniką Jaruzelską. – Takiej osoby to Gustaw nie mógł zapomnieć. Wryłam mu się w pamięć. On potem mi zresztą opowiadał, że czegoś takiego to on z żadną dziewczyną nie przeżył – dodała w programie "Gwiazdozbiór Jaruzelskiej".
Po skończonych studiach spotkali się w teatrze. Grali razem w dwóch spektaklach Teatru Telewizji. – Jeden z kolegów powiedział mi, że Gustaw nie spuszcza ze mnie wzroku i cokolwiek mówi – żart czy uwagę – kieruje to do mnie. Spojrzałam i chyba dopiero wtedy zobaczyłam go tak naprawdę po raz pierwszy – mówiła.
Magdalena Zawadzka i Gustaw Holoubek nie od razu wpadli sobie w ramiona!
Początki ich znajomości nie były łatwe. - Znałam Gustawa Holoubka ze sceny, filmu, telewizji, z poważnych dramatycznych ról, ale nie przyszło mi do głowy, że prywatnie jest tak czarującym, wesołym człowiekiem. Jego inteligencja, mądrość, poczucie humoru coraz bardziej mnie oczarowywały. Ale byłam butna i nie dawałam się łatwo usidlić. Potrafiłam na pytanie: „W którą stronę pani idzie?” odpowiedzieć: „W przeciwną niż pan!" – mówiła w wywiadzie dla "Vivy".
Zawadzka była żoną operatora filmowego, Wiesława Rutowicza, kiedy straciła głowę dla Holoubka. Postanowiła się rozwieść. - Po rozprawie wyszliśmy z sądu, a Wiesio zażartował, że przynajmniej oddaje mnie w dobre ręce. Życzył mi jak najlepiej – wyznała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Holoubek i Zawadzka niedługo później zalegalizowali swój związek. Ślub odbył się w 1973 roku. Z racji tego, że aktor wcześniej dwukrotnie był w związku małżeńskim z aktorkami: Danutą Kwiatkowską, a następnie z Marią Wachowiak, nie wróżono im długiej miłości. Jednak ci, którzy przepowiadali im rychły koniec ich małżeństwa, bardzo się mylili. Pięć lat później na świat przyszedł ich syn Jan (45 l.), który dziś jest cenionym reżyserem i operatorem filmowym, a zakochani przez 35 lat tworzyli małżeństwo godne naśladowania.
6 marca 2008 roku życie Zawadzkiej legło w gruzach. Tego dnia odszedł jej ukochany mąż, a zarazem najwybitniejszy i najbardziej zasłużonych aktorów polskiej sceny. Aktorka po jego śmierci nie związała się z żadnym mężczyzną. Co więcej, nadal bezgranicznie go kocha i jak mówi, czuje jego obecność. - Odeszła ode mnie jego fizyczność, ale wszystko to, co z niego czerpałam, a on ze mnie, nie znikło przecież z momentem jego odejścia. Ta wymiana nadal trwa. Uczucia do osoby, która odeszła, nie giną. Miłość nie kończy się wraz ze śmiercią, tylko przechodzi w duchowy wymiar. Tak myślę i tak czuję. Nie można usuwać kogoś ze swojego życia, dlatego że odszedł. Jego niby nie ma, ale wciąż jest. Jego energia i osobowość wciąż krążą wokół mnie. Nie chciałabym, żeby kiedykolwiek odpłynęły w siną dal – powiedziała w "Plejadzie".