W pogoni za słońcem i wysokimi temperaturami, Maja Bohosiewicz zdecydowała się opuścić Polskę i przeprowadzić do Dubaju! Aktorka często dzieli się z obserwatorami w mediach społecznościowych swoim codziennym życiem w Emiratach Arabskich. To właśnie tam, celebrytka mieszka i pracuje. Ostatnio spotkał ją nieprzyjemny incydent, w który była zamieszana inna mieszkanka Dubaju. Doszło do wypadku, a obie panie nie miały pojęcia, jak mają się zachować. Niezbędna była interwencja policji.
Zobacz: Maja Bohosiewicz ujawniła, co jej mąż robi przed snem. „Najtrudniejsza rzecz do zaakceptowania"
Maja Bohosiewicz miała wypadek w Dubaju
Maja Bohosiewicz opisała na Instagramie wypadek, którego była ofiarą. Jadąc jedną z dubajskich ulic, ktoś uderzył w tył samochodu, którym jechała. Sytuacja była o tyle skomplikowana, że auto nie należało do niej, lecz było wypożyczone.
„Opowiem wam dzisiaj historię, która mnie spotkała. Otóż: MIAŁAM Kolizję DROGOWĄ. Choć wypadek brzmi bardziej dramatycznie, natomiast zdecydowanie zatrzymanie się na moim zderzaku innego samochodu ciężko nazwać wypadkiem. No ale już dobrze, do brzegu. Uprzejma, przerażona starsza pani wjechała w tył wynajętego przeze mnie samochodu, którym zmierzałam po strój na wf dla Dzidziutków. Kompletnie nie wiedziałam, co mamy zrobić wiec każda z nas zadzwoniła do swojego męża, którzy zgodnie orzekli, że trzeba wzywać CIA, czyli lokalny patrol policji. Mnie się spieszyło, kobiecina przerażona, zderzak lekko obtłuczony, No dajcie żyć. Nie będę stała teraz godzinę na patrol. Mówię do kobiety, która z nerwów nie wydaje żadnych sensownych dźwięków, rozgląda się, jakby ktoś postawił ją przy jezdni jak porzuconego psiaka. Robie zdjęcia samochodów, biorę nr tel. do jej męża, przytulam ją i mówię: nic się nie stało i odjeżdżam” – wyznała na Instagramie, cytat dosłowny.
Gdy Maja Bohosiewicz uspokoiła się, nadszedł czas na wypełnienie odpowiednich dokumentów i dostarczenie ich do ubezpieczyciela. Niestety, kobieta, która spowodowała wypadek nie chciała podać aktorce danych z prawo jazdy, które były niezbędne, aby uzyskać odszkodowanie.
„Pisze dzisiaj do męża Monici, że potrzebuje zdjęcie jej prawo jazdy, w odpowiedzi otrzymuje zaskakujące: przecież mówiłaś, że nic się nie stało. Tłumacze uprzejmie, że auto, że car rental, że scratches, że potrzebuje, że… a mąż Monici twardo, że nie da. Postraszyłam go, że zgłoszę na policji, że utrudnia proces - ale mąż dalej twardo, że nie da i nie. 3 h i 2 cappuccino później na policji, groźny oficer, co to wyglądał jak Garcia, słucha mnie i mówi: daj mi jego numer. Dzwoni więc do Wisefa i zaczynają rozmawiać po arabsku. Myślę sobie, przewalone. Cóż ja Europejka mogę wśród swojaków. Ale Garcia odkłada słuchawkę i mówi, że pan zaraz wyślę prawo jazdy. Co też czyni. A wiecie co zabawne? Wygooglowałam męża Monici i na linkdin widnieje jako: senior vice president OF xxx insurance Company. Czy wy to kumacie??” – zakończyła.
Zobacz niżej galerię: Siostry Bohosiewicz zadały szyku. Zaprojektowały strój z worków na śmieci