- Wynajmowałem z grupą przyjaciół wielkie, potwornie zimne mieszkanie przy krakowskich Plantach. Zachłystywałam się wolnością, cudowną atmosferą luzu. Były długie rozmowy, palenie trawki i popijawy do rana - zwierza się aktorka w miesięczniku "Pani".
Jak się okazuje, nie przeszkodziło jej to w zrobieniu kariery. A może to religia buddyjska, którą wyznaje, daje jej tak znakomite poczucie równowagi i życiowej harmonii?