- Kobieta ma podobno doskonałą intuicję. To chyba prawda, bo moja przez ostatnie lata ani razu mnie nie zawiodła. Tak było też w przypadku mojego domu i ogrodu. Podjechałam pod ten dom parę lat temu i stwierdziłam, że to moje miejsce na ziemi. Mimo że wtedy perspektywa jego posiadania była bardzo daleka, stwierdziłam, że będzie mój. I tak też się stało - opowiada w rozmowie z "Super Expressem" Maja Popielarska, która od czterech lat mieszka koło podwarszawskiego Pruszkowa.
Ogród urzekł Maję swoją prostotą, ale również tym, że poprzedni właściciele bardzo o niego dbali.
- To nie było puste pole, które musiałam zagospodarować od początku. Dzięki poprzednim właścicielom ten ogród miał w sobie ogromny potencjał w postaci drzew, żywopłotów - wyjaśnia Maja.
Dziennikarka usunęła jarzębinę, która bardzo chorowała. Ale zadbała o papierówkę. Jabłonka jest nie tylko ozdobą ogrodu, ale również miejscem zabaw jej syna Kuby i dwóch małych sąsiadek. Ale wkrótce dołączy do nich mały Jaś, bo za miesiąc Maja po raz drugi zostanie mamą.
- Dopóki w ogrodzie urzędują dzieci, środek ogrodu będzie przeznaczony do zabaw, a boczne rabaty będą moim królestwem - zapewnia Maja.