Radek znowu chla

2008-09-03 11:13

Radosław Majdan (36 l.) stacza się na dno. Po tym, jak rozstał się z Dodą (24 l.), coraz częściej zagląda do kieliszka. Jego upadek przyspieszyły jeszcze kłopoty ze sportową karierą, która zawisła na włosku po tym, jak w pijackim amoku zaatakował w Mielnie interweniujących policjantów. Majdan powinien się opamiętać, lecz on pije nadal. Zapomniał, że alkohol odbiera mu rozum.

Warszawa, ul. Nowy Świat, noc z czwartku na piątek. W jednej z kameralnych restauracji jest głośniej niż zwykle. Powód zrozumiały - to Majdan ze swoim wiernym kompanem Piotrem Świerczewskim (36 l.) raczą się winem. Po tym, jak obaj zaatakowali przed dwoma tygodniami policjantów, powinni mieć wstręt do alkoholu. Tak jednak nie jest. Wypuszczeni z aresztu korzystają z życia, ile mogą. Wszak piłkarze na mecz derbowy Polonii Warszawa nie muszą się spieszyć. Zostali przecież zawieszeni. Gdyby byli czynnymi piłkarzami, za taką balangę w przeddzień meczu dostaliby przynajmniej kary finansowe od klubu, a tak - można strzelać kieliszek za kieliszkiem!

Kiedy uczestnicy balangi zamówili kolejną butlę wina, Majdan nagle zaczął robić się jakiś dziwny. Dokładnie tak, jak mówią jego starzy znajomi - że po alkoholu nie przypomina wesołka z boiska.

Rozglądał się złowrogo, tak jakby szukał zaczepki... Tylko patrzeć, jak Majdan znów napyta sobie kłopotów. Jego problemy zaczęły się zaraz po tym, jak rozstał się z Dorotą Rabczewską (24 l.). Wtedy też pojawiły się plotki, że za rozpadem małżeństwa mogła stać agresywna natura Majdana. Czy bił Dodę? Jedno jest pewne - piosenkarka zupełnie odstawiła piłkarza na boczny tor. Widać to szczególnie ostatnio. Doda na Sopot Hit Festiwal przyjechała sama, a wiadomo, że Majdan nigdy nie przepuszczał okazji, by na takich prestiżowych imprezach ogrzać się choć trochę w blasku sławy byłej małżonki. Teraz został sam.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki