Czy długo trzeba było cię namawiać na udział w „Tańcu z gwiazdami”?
Troszkę to trwało (uśmiech). To była trzecia propozycja, której już nie mogłam odmówić sobie przede wszystkim, ponieważ ten rok jest dla mnie szczególny. To rok jubileuszowy. Pomyślałam sobie, że mogę go świętować jeszcze inaczej – biorąc udział w programie, który bardzo lubię, do którego marzyłam, żeby dwadzieścia lat temu się dostać. Wtedy jakoś nie budziłam zainteresowania produkcji, a byłam sporo młodsza i bardziej fit. A teraz jestem troszkę „ciekawostką przyrodniczą”. Niektórzy wypominają mi wiek, co jest bardzo nieeleganckie, bo kobieta ma tyle lat, na ile się czuje, a ja przez ostatnie lata udowadniam, że nie brakuje mi energii. Gram koncerty i rozkręcam publiczność na największych festiwalach, w tym w Sopocie czy Pol'and'Rock Festival. Jestem aktywna. Nie można mi zarzucić, że nic nie robię, dlatego mam jeszcze ochotę przeżyć fantastyczną przygodę z tańcem.
Podobno nie wszystkim podoba się twój udział w polsatowskim show?
Zdarzają się negatywne komentarze i to niestety od kobiet, co jest bardzo przykre i nie na miejscu. My kobiety powinniśmy być absolutnie niezależne i zawsze decydować o sobie. Jeśli „starsza pani”, taka jak ja ma ochotę wyjść z domu i się bawić, a nawet skoczyć na bungie to proszę bardzo. Jeśli ma ochotę tańczyć w programie i przeżyć przygodę życia, to, czemu nie? Wszystko jest tylko i wyłącznie w naszej głowie.
Jaka była najbardziej szalona rzecz, którą zrobiłaś do tej pory?
Chyba właśnie „Taniec z gwiazdami” (śmiech).
Majka Jeżowska będzie szaleć na parkiecie "Tańca z gwiazdami". Zrobi szpagat?
Szpagat zrobisz?
Niestety szpagatu nie zrobię, ale mój trener powiedział, że wcale nie muszę, ponieważ istnieją też inne elementy tańca… To jest kwestia treningów, rozciągania ciała, przygotowań. Nie będę szokować na pewno jakimiś piruetami czy śmigłami w górze, chociaż nie wiem, jaką choreografię dostanę.
Mam wrażenie, że jesteś bardzo wysportowana, więc na pewno się nie połamiesz.
Za to trzeba trzymać kciuki. Jedyna rzecz, która momentami spędzała mi sen z powiek, to jest stan mojego kręgosłupa i moich stawów. Już nie mam giętkości dwudziestolatki. Z drugiej strony jestem dużo bardziej aktyna fizycznie niż wielu młodych ludzi… Boję się jedynie kontuzji, bo one mogłyby mi pokrzyżować trasę koncertową. Mam zaplanowaną jesienną, jubileuszową trasę koncertową po całej Polsce, której nie chciałabym odwoływać. Przygotowuję się do niej bardzo rzetelnie od jakiegoś czasu. Będzie mnóstwo muzycznych niespodzianek.
W „Tańcu z gwiazdami” narodziła się niejedna miłość. Czy jest szansa, że dasz się uwieść jakiemuś przystojnemu tancerzowi?
Nie sądzę (śmiech). Mnie to już nie interesuje.
Dlaczego? Podobno na miłość nigdy nie jest za późno?
Trzymam kciuki, żeby moim młodszym koleżankom zabiło mocniej serce.
Kto będzie ci najbardziej kibicował?
Pewnie moja wnusia będzie się cieszyć jak zobaczy mnie na ekranie, choć nie wiem, czy zrozumie, o co chodzi w tańcu. Na pewno mogę liczyć na całą rodzinę, a zwłaszcza na moją siostrę z Nowego Sącza, Dancing Międzypokoleniowy, czyli seniorzy i seniorki, którzy tak jak ja kochają życie i robią sobie biby w całej Warszawie. Kocham tę energię seniorów, którzy wychodzą z ram, które narzuca im społeczeństwo. Nie znoszę powiedzenia „godnie się starzeć”.
Wiem, że lubicie się z Olgą Bończyk, która jakby nie było w „Tańcu z gwiazdami” jest twoją rywalką. Będziecie konkurować?
Bardzo dobrze. Żartujemy sobie, co nas będzie bolało? Jakie tabletki trzeba zażyć na taki, czy inny ból… Będzie fajnie, będziemy się na pewno wspierać.
Rozmawiała Martyna Rokita