W wywiadzie udzielonym "Gali" Małaszyński postanowił opowiedzieć o tym, co dręczy go w zawodzie aktora:
- Nienawidzę wszystkiego, co jest dookoła niego. Przez ostatnich kilka lat czułem, jakbym żuł popcorn. Otaczała mnie jakaś obleśna masa. Jestem teraz w najtrudniejszym momencie mojej drogi życiowej - wyznał aktor, który z tego właśnie powodu zniknął na jakiś czas z życia publicznego.
Przeczytaj koniecznie: Małaszyńskiego prześladuje... śmierć
- To był świadomy wybór. Przez rok nie robiłem nic, bo propozycje, które otrzymywałem, najzwyczajniej mnie nie interesowały. I tak w tym czasie wpadły w moje ręce dwa zupełnie różne scenariusze. "Ciacho" Patryka Vegi i "Skrzydlate świnie" Anny Kazejak. Zdecydowałem się w nie zainwestować - z jakim skutkiem, zobaczymy... To był rok na przemyślenie różnych rzeczy. Zacząłem wreszcie żyć, oddychać. Nie masz pojęcia, jak mi z tym było dobrze! - wyznał aktor.
Małaszyński zaznaczył, że dzięki tej zawodowej przerwie znalazł swoje nowe ja. Poświęcił się w większym stopniu rodzinie, zweryfikował swoje znajomości i przyjaźnie oraz odnalazł uśmiech na twarzy, którego często mu po prostu brakowało.
A Wy tęskniliście w ubiegłym roku za Małaszyńskim?