Właśnie minęło osiem lat od śmierci uwielbianej przez widzów Hanki. Bohaterka grana przez Kożuchowską zginęła w okolicznościach, które wywołują raczej śmiech, a nie smutek fanów „M jak miłość”. Po tym, jak wjechała ona w kartony, pękł jej tętniak w mózgu, w wyniku czego zmarła. Scena miała jednak wyglądać nieco inaczej.
– Uratowałam dziewczynkę, która przechodziła przez drogę. Skręciłam, wpadłam samochodem do rowu i miałam się uderzyć głową o kierownicę. Rekwizytorzy mówią: „Gośka, ponieważ nie ma kasy, nie możemy zniszczyć tego samochodu i jest słabo jak z tego wybrnąć, więc dla ciebie sprowadziliśmy kartony, żeby to była taka amortyzacja”. Materace, gąbki… Powinny być takie rzeczy… Były kartony, bo to mogli za friko wrzucić – zdradziła aktorka w programie Kuby Wojewódzkiego (56 l.).
Dodała także, że scena miała być tak wykadrowana, aby widzowie nie zobaczyli kartonów, w które wjeżdża. – Wyszło jak wyszło... – zaśmiała się Małgosia. – Myślę sobie, że jest obawa, że jak już umrę, to zamiast porządnej płyty nagrobnej ktoś postawi karton – dodała.