TV
Pogoda
Wideo
Prowadząca „Projekt Lady” w rozmowie z Faktem przyznała, jak wygląda funkcjonowanie w jej domu na co dzień. Wyznała, że zawsze jest głośno i wszystkiego jest dużo. Pomimo braku ciszy i spokoju, to właśnie w czterech ścianach celebrytka odnajduje prawdziwy spokój.
Zobacz: Rozenek-Majdan zdradziła, kim chce zostać jej najstarszy syn. Wybrał „kobiece” zajęcie
Małgorzata Rozenek-Majdan opowiada o realiach życia rodzinnego
„Nie żyjemy bezstresowo i cicho. U nas w domu jest bardzo głośno. Jesteśmy jak włoska rodzina. Ma to swój urok, bo się bardzo kochamy. Niedawno byłam zawodowo sama na drugim końcu Polski. Wynajęto dla mnie duży apartament. Jak zamknęłam jego drzwi i zapadła cisza to czułam się przedziwnie. Ta cisza mnie przerażała. Miałam też wrażenie, że wszystkiego jest za mało. Jeden talerzyk, szklanka... Ja jestem przyzwyczajona do wielu rzeczy, bo mamy wielką rodzinę. U nas w domu to jest prawdziwa fabryka, która tętni życiem. Jak się gotuje, to się gotuje bardzo dużo, jak się je, to się je dużo. Do tego psy biegają i ciągle się coś dzieje. Życie leci pełną parą. Ktoś szczeka, ktoś przychodzi, dzwoni, kłóci się albo śmieje. Generalnie dużo się dzieje. Przyznam się, że przez to najlepiej ładuje baterie w hałasie, chaosie” – opowiedziała dla Faktu.
W opiece nad najmłodszym synkiem Małgorzaty Rozenek i Radosława Majdana pomaga niania, która również jeździ z nimi na wakacje.
„Bożenka to dużo więcej niż niania Henia. Ona jest jak członek rodziny. Mam ogromne szczęście, że mam wokół siebie dwie cudowne kobiety. Kobiety, które pomagają mi realizować się zawodowo i prowadzić dom na takim poziomie bezpieczeństwa i spokoju, jaki mi odpowiada” – dodała.
Zobacz galerię: Rozenek założyła skunsy za 8 tysięcy zł
Podcasty
Playlisty tematyczne
