Celebrytka to wzór do naśladowania dla wielu kobiet. Szczególnie tych, które mają za sobą trudną walkę o to, żeby zostać matkami. Małgorzata Rozenek-Majdan ma trzech synów, a walkę o zajście w ostatnią ciążę mogliśmy śledzić na bieżąco. W końcu się udało i prawie rok temu na świat przyszedł Heniu. Jak wyznaje Małgosia wszystkie jej pociechy zostały poczęte metodą in vitro. I to właśnie okazało się przeszkodą przez którą trzeci syn nie zostanie ochrzczony.
ZOBACZ: Dojrzała wypowiedź nastoletniego syna Małgorzaty Rozenek. Wzruszające słowa o mamie i rodzeństwie
Odchodzi z kościoła
Małgosia pochodzi z katolickiej rodziny o tradycyjnych wartościach, a jej tata Staniław Kostrzewski był skarbnikiem PIS-u. To jednak nie spowodowało, że gwiazda przejęła światopogląd rodziców. Wręcz odwrotnie, głośno mówi, że powoli odchodzi od kościoła, patrząc co się w nim dzieje. Szczególnie sprawa in vitro bezpośrednio ją dotyka. To właśnie stanęło też na drodze do ochrzczenia Henryka.
- Kościół katolicki nie akceptuje metody in vitro, a dzięki temu trzech moich synów jest na świecie. Ciężko mi zabiegać o uczestnictwo w organizacji, która głosi też inne nieakceptowalne dla nas rzeczy. Mówię tu m.in. o niewspieraniu środowisk LGBT czy tuszowaniu pedofilii - powiedziała w rozmowie z "Vivą!".
Na szczęście podobne stanowisko w tej sprawie ma jej mąż Radosław Majdan (49 l.) i również uznaje, że chrzeszt syna to nie jest najlepszy pomsył.
- Zostawiamy decyzję naszemu synowi. Niech podejmie ją świadomie, gdy będzie pełnoletni. Jeżeli przeanalizuje to, o czym mówiła Małgosia i będzie chciał się ochrzcić sam, to to zrobi. A gdybyśmy zrobili to dziś, to mógłby kiedyś mieć do nas o to pretensje - powiedział były piłkarz.
Ciekawe tylko co na to rodzina Małgosi, a szczególnie jej tata. W końcu są ze sobą bardzo związani, ale zapewne trudno będzie im się pogodzić z decyzją ukochanej córki.