Małgosia wybrała się z mężem Krzysztofem Wiśniewskim oraz ich przyjacielem do restauracji. Wybór padł na jedną z knajpek w centrum Warszawy. Cała trójka jadła, piła i świetnie się bawiła. Wiadomo, w dobrym towarzystwie czas szybko płynie. Po ponad dwóch godzinach zapadła jednak decyzja o powrocie do domu. Zazwyczaj w takich momentach panowie patrzą na siebie porozumiewawczo i dzielą między siebie rachunek. Tym razem było inaczej.
Małgosia postanowiła osobiście zapłacić za to posiedzenie. Wyciągnęła z portfela kartę kredytową, wklepała swój PIN do terminalu i uregulowała należność.
Taka partnerka do biesiadowania to prawdziwy skarb! Jak widać panowie, równouprawnienie może mieć swoje dobre strony.