Wciąż wielu nie może uwierzyć, że Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel nie są już razem. Nikt nie podejrzewał, że w ich małżeństwie może dziać się coś niepokojącego. Para chętnie wrzucała wspólne zdjęcia do sieci i wydawało się, że ich związek ma się bardzo dobrze. Tym bardziej zaskakujące było oświadczenie, które para zamieściła w social mediach: "Podjęliśmy razem decyzję o rozstaniu. 17 lat za nami, wiele wspaniałych chwil, za które sobie dziękujemy. Mamy cudowne dzieci i ze względu na nie, prosimy o uszanowanie naszej i ich prywatności. Jest to jedyne nasze oświadczenie w tej kwestii i nie będziemy tego komentować". Później żadne z nich nie ujawniło co było przyczyna rozpadu tego małżeństwa, chociaż Hakiel co jakiś czas publikuje zdawkowe informacje o kulisach rozstania, mówić na przykład, że to on został zraniony.
Całą sprawę komentuję również ich znajomi z branży, nie ukrywając swojego zaskoczenia. Tym razem głos zabrała Małgorzata Tomaszewska, która ma za sobą dwa małżeństwa i jest w stanie zrozumieć całą sytuację. Szczególnie, że obydwoje są osobami medialnymi, więc wiadomo było, że ich rozstaniem wszyscy będą się interesować. Prezenterka została zapytana jak ocenia rozstanie Kasi i Marcina.
A w galerii poniżej, raz jeszcze możemy przypomnieć sobie najważniejsze momenty z małżeństwa Kasi i Marcina:
- Tutaj są dwie osoby medialne. Dwie osoby, które razem wychodziły, były na ściankach, pokazywały się publicznie. Ona nie miała innego wyjścia. Trudno byłoby zachować to w tajemnicy. Tak naprawdę oświadczenie było jedyną słuszną decyzją w takiej sytuacji. W innym wypadku i tak by to wyszło, wcześniej czy później. Nie przychodziliby razem, gdzieś byliby widywani, czy jedno, czy drugie osobno. Bardzo współczuję zawsze medialnym parom, że one za bardzo nie mają wyboru - mówi w rozmowie z Plejadą.
Jednocześnie Tomaszewska tłumaczy, że będąc osobą medialną, trzeba się liczyć z tym, że wszystko co dzieje się w życiu prywatnym, czy zawodowym jest na pierwszych pierwszych stronach gazet.
- Uważam, że wszystkie niedogodności, które mamy, z tym że media nas obserwują, są zarówno blaskami, jak i cieniami. My żyjemy z tego, że ktoś się nami interesuje. Gdyby nikt nami się nie interesował, to nasza praca nie miałaby sensu - dodaje.