Maluchy podzielone na drużyny pokazują swoje talenty na scenie, wygrywa grupa, która najbardziej spodobała się jurorom. Zasady programu są proste, ale na całym świecie wzbudzają nie małe kontrowersje, bo uczestnicy mają zaledwie kilka lat i inaczej niż dorośli przeżywają swoje porażki i krytykę. Mimo to nie brakuje rodziców, którzy chcą pokazać milionom widzów, jak zdolne mają dzieci.
Niektóre maluchy z przyjemnością chwalą się pięknym głosem, zdolnościami aktorskimi czy grą na instrumencie. Ale są też takie, którwe na castingu znalazły się tylko po to, żeby zaspokoić ambicje rodziców.
Katarzyna Bujakiewicz, która będzie jurorem w pierwszej polskiej edycji Mąłych gigantów, wyznała, co dzieje się na planie podczas castingów.
– Nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy słyszę, że dzieci na siłę muszą realizować niespełnione ambicje swoich rodziców: że muszą zostać gwiazdą, pięknie wyglądać itp. To najprostszy sposób, żeby nabawić się tylko traumy na resztę życia. Dla mnie moja pasja z dzieciństwa okazała się przygodą na całe życie – opowiedziała w rozmowie z Faktem.
Cała nadzieja w jurorach, którzy zauważą, czy młode gwiazdy naprawdę są gotowe na scenę, czy stoją na niej zmuszeni przez rodziców!
Zobacz też: Mali Giganci. Agnieszce Chylińskiej puszczają nerwy na planie!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail