Horodyńska i Malinowska tradycyjnie po raz kolejny oceniły na łamach magazynu "Party" wygląd kilku polskich gwiazd. W zestawieniu największych modowych wpadek ostatnich miesięcy znalazła się przestylizowana i nadmiernie opalona Węgrowska, która po niezbyt udanym występie w Sopocie tłumaczyła, że ktoś chciał jej zaszkodzić i dolał jej coś żrącego do napoju.
"Daj mi spokój. Czytam właśnie książkę, "Jak wyleczyć złamane serce". Tam jest ćwiczenie: jak chcesz o kimś zapomnieć, to wyobrażasz sobie tę osobę coraz mniej wyraźnie. Postać jest coraz bardziej zamglona i nagle znika. Ćwiczę codziennie po 20 minut, bo nie chcę pamiętać tego, co tu widzę" - podsumowała Horodyńska.
"Rozumiem, że Iwonie dolał ktoś kwasu do napoju i nie mogła śpiewać,
ale czego jej musieli dolać, żeby się tak ubrała? Hit czy kit? No
dobra, to nie jest podchwytliwe pytanie. To jest taka różowa landrynka
i... nic więcej. Iwona wygląda gorzej niż Jola Rutowicz!!! I co? Teraz
ja będę ta wredna" - stwierdziła Malinowska.
"Jesteśmy skończone. porównałyśmy kogoś do Joli R." - dodała z żalem Horodyńska.
Bez przesady, w końcu obyło się bez sztucznej skóry i tipsów, o koniu nie wspominając.