Wszyscy uważają małżeństwo Ani i Roberta za idealne. Ich miłość kwitnie, a publicznie udowadniają jak bardzo się wspierają. Okazuje się jednak, że para nie zawsze była ze sobą szczera. Lewandowska przyznała się do małych oszustw wobec męża. Na szczęście chodzi o początki ich wspólnego życia w Poznaniu i jej przygody z gotowaniem.
- Były tam bary mleczne, gdzie za 4,50 zł można było kupić makaron bolognese. Więc ja tam podjeżdżałam, kupowałam to bolognese, wrzucałam do garnka, Robert przyjeżdżał, mówiłam mu: „Kochanie, spróbuj”, on mówił: „O Jezu, jakie dobre”.
Tak było do momentu, w którym komuś się wygadałam przy nim. Robert zapytał wtedy: „Ale jak to? Mówiłaś przecież, że to gotowałaś?. Były też momenty, w których dzwoniłam do mamy i pytałam się, jak zrobić pomidorówkę. Takie były moje początki – śmiała się znana trenerka.
ZOBACZ: Taką limuzyną Robert i Anna Lewandowscy przyjechali na Galę Mistrzów Sportu 2021 - ZDJĘCIA
Teraz jest zupełnie inaczej. Ania zna się na gotowaniu i dietach jak nikt inny. Obydwoje są sportowcami i codziennie muszą dbać o odpowiednie i zdrowe odżywianie.
- Jeżeli wiemy, że pracujemy codziennie, a nasze ciało to maszyna do pracy, to zdajemy sobie sprawę, że o tę maszynę trzeba bardzo dbać – wyjaśnia.
Ania Lewandowska zdradza jednak, że czasami z Robertem potrafią też zgrzeszyć. I wtedy na stół wjeżdża pizza, czy lampka wina. To jednak rzadkość. Piłkarz ma niebywałe szczęście, że żona tak o niego dba. W dodatku nie tylko świetnie gotuje, ale również zajmuje się ich dwoma córkami Klarą (4 l.) i roczną Laurą. Chociaż Ania zdradziła w rozmowie z Asią i Maćkiem, że przy drugim dziecku zdecydowali się już na pomoc niani i to się świetnie u nich sprawdziło.