- Z jakim samopoczuciem wróciłaś na plan dalszego ciągu "Londyńczyków"?
- Na pewno czuję się bezpieczniej niż przy realizacji pierwszej części serialu. Wówczas dołączyłam do ekipy dość późno. Z początku było mi trudno zorientować się we wszystkim, co się działo na planie. W obecnej części trochę zmieniła się ekipa, ale praca ma rytm, który już znam. Cieszy mnie też, że gram w serialu, który ma formę zamkniętą. Tak też jest nakreślony każdy z bohaterów "Londyńczyków". Zatem tworząc postać, obejmuję ją w całości, gdyż jest napisana od początku do końca. Wiem kim jest, jak się zmienia, co się z nią stanie.
- Twoja bohaterka, Asia Budzisz, gdy znalazła się w Londynie, musiała szybko dorosnąć. Wygląda na kruchą blondynkę, ale okazuje się, że potrafi być twarda i odważna...
- I mam nadzieję, że nie straci odwagi. Wciąż będzie się uczyć na własnych błędach, ale zarazem będzie coraz bardziej świadomą siebie kobietą. I może u jej boku pojawi się jakiś nowy facet?!
- Studiujesz aktorstwo w Akademii Teatralnej. Jakiś czas temu odeszłaś z "Samego życia", bo bałaś się etykietki aktorki serialowej. A teraz, grając w serialu, nie obawiasz się jej, nie obawiasz się, że możesz nie dostać z tego powodu ciekawej roli w filmie fabularnym?
- Nie ukrywam, że podejmując studia w szkole teatralnej, bałam się, że jako studentce nie będzie mi wolno grać, występować w filmach. Tak się nie stało. Mogłam brać udział w różnych przedsięwzięciach i jestem za to wdzięczna tym wszystkim, którzy dali mi szansę. "Londyńczycy" to fajna przygoda. Nie obawiam się, że ten serial włoży mnie po wieczne czasy do szuflady... Być może niebawem pojawi się fabuła z moim udziałem.
- Po co ci więc studia aktorskie, skoro wciąż grasz?
- Wybierając się na wydział aktorski, wiedziałam, że szkoła teatralna nie jest mi potrzebna po to, aby grać w filmie, ponieważ dużo osób gra bez dyplomu. Zaczęłam jednak występować w teatrze i zrozumiałam, że mam dużo braków, a ponieważ jestem osobą ambitną, postanowiłam je nadrobić. Dziś mam za sobą trzy lata wydziału aktorskiego i myślę, że zrobiłam duże postępy. Dotyczy to nawet mojego głosu, jest mniej wysoki, mniej piszczący, stał się spokojniejszy, głębszy.
- Przed czym w tym zawodzie chciałabyś się w przyszłości uchronić?
- Nie chcę wpaść w kolorowy świat show-biznesu. Daleko mi do "Tańca z gwiazdami", wiem, że jest coś więcej poza takimi programami, że można - jeśli się chce - być jeszcze prawdziwym aktorem.
- Wakacje spędzasz za granicą czy w Polsce?
- Potrafię wszędzie ładować baterie. Najważniejsze, żeby było trochę słońca.
- Morze, góry czy Mazury?
- To zależy, bo jak wiadomo, kobieta zmienną jest. Aktualnie mam ochotę na Mazury.