- Dla wielu osób pańska praca w poważnym dziale "Gazety Wyborczej" i występy w telewizji śniadaniowej "Dzień Dobry TVN" jest zaskakującym połączeniem...
- Ja też byłem zaskoczony, gdy dyrektor Edward Miszczak zaprosił mnie do prowadzenia właśnie tego programu. Myślałem, że raczej będzie mi proponował udział w programie politycznym. Sądzę, że dlatego tak zdecydował, że widział mnie jako prowadzącego, który - z racji uprawiania publicystyki na łamach "Gazety Wyborczej" - będzie miał trochę inne spojrzenie, a zatem i sposób rozmowy z gośćmi niż pozostali prowadzący.
- Początkowo był pan bardzo stremowany. Zdołał pan opanować nerwy?
- Tak, chociaż wciąż towarzyszy mi lekki stres. A mimo to "Dzień Dobry TVN" jest dla mnie... wielkim odpoczynkiem. Bycie na wizji, czyli na tzw. żywcu, daje adrenalinę, ale i wielką przyjemność. Jestem wniebowzięty, gdy przychodzą do nas gwiazdy pokroju Petera Mayera. Grałem z nim w golfa, przeprowadzałem z nim wywiad. Gdzie mógłbym zafundować sobie takie przeżycia....
- Ma pan parcie na szkło?
- Uważam, że parcie na szkło jest zdrowe pod warunkiem, że nie kieruje nim chora ambicja, ale chęć robienia czegoś fajnego. Jestem dziennikarzem od 20 lat, tak jak w telewizji jest parcie na szkło, tak w gazecie jest parcie na to, aby tekst trafił na czołówkę gazety. Chcę robić najlepszy program, jaki potrafię, a nie byle jaki, dlatego mogę powiedzieć, że mam parcie na szkło. Asburdem byłoby zaprzeczanie temu. To tak, jakby pisarz, który wydał książkę, nie chciał, aby była czytana.
- Jak odnajduje się pan w telewizyjnej rzeczywistości?
- To fascynujące doświadczenie. Praca w "Dzień Dobry TVN" wciąż jest dla mnie odkrywaniem tego programu. Dopóki będę czuł tę fascynację, dopóty będę tu pracował.
- Czy w czasie, gdy był pan korespondentem "GW" w Waszyngtonie, oglądał pan telewizję śniadaniową?
- Tak. Tyle że tam są o wiele większe fundusze na te programy niż w Polsce. Myślę, że gdyby temu zespołowi, który pracuje przy "DD TVN", dać te same pieniądze, to zrobilibyśmy dwa razy lepszy program.
- Od pewnego czasu krążą plotki, że ma pan romans...
- To nieprawda. Krążyły też na temat mojego romansu z Kingą. Wydaje mi się, że ludziom znanym ze środków masowego przekazu chętnie chce się znaleźć coś nieładnego w prywatnym życiu. Zwłaszcza że moje nie jest znane szerszemu ogółowi.
- A jak się panu układa współpraca z Kingą Rusin?
- Z Kingą znamy się od bardzo dawna. Nasza znajomość opiera się na wzajemnym szacunku. Stanowczo zaprzeczam opiniom, że Kinga jest trudna w pracy. Bardzo się lubimy, również poza wizją. Traktuję Kingę jako nauczyciela, który o telewizji wie sto razy więcej ode mnie.
- Podobno ma pan imponującą kolekcję płyt i filmów na DVD. To pańskie hobby?
- Muzyka to jedna z moich pasji. Rzeczywiście mam jedną z większych kolekcji w Polsce. Człowiek, który lubi muzykę, powinien słuchać różnych jej gatunków. Zawsze, gdy ktoś mnie pyta o moje ulubione piosenki, odpowiadam, że na liście dziesięciu najlepszych filmów i piosenek ja na każdej z nich mam około stu pozycji!
"Dzień Dobry TVN" oglądaj codziennie w TVN o 8.30.