- Jak wspomina pani swojego pierwszego sylwestra?
- Byłam z tatą, moją macochą Laurą i bratem na nartach w Szwajcarii. Było naprawdę pięknie, nauczyłam się wtedy jeździć na nartach, mieszkaliśmy w malutkim, urokliwym alpejskim miasteczku. Niestety, w wieczór sylwestrowy, na który bardzo czekałam, dostałam tzw. focha i odmówiłam współpracy. Nie pamiętam już, o co mi chodziło. Pamiętam tylko, że leżałam w łóżku, a za oknem strzelały fajerwerki. Byłam wściekła, głównie na siebie, ale jednak to był mój pierwszy wieczór sylwestrowy, którego nie przespałam. No i pamiętam go do dzisiaj...
- Lubi pani ten ostatni dzień w roku i związaną z nim zabawę?
- Lubię, ale traktuję ten dzień i wieczór raczej służbowo. Z jakichś przyczyn wydaje mi się, że to inni powinni się tego dnia dobrze bawić. Ja wolę spotkania i zabawy organizowane spontanicznie, raczej prywatne, w wąskim gronie. Tego wieczoru chętnie dbam o dobrą zabawę moich gości.
- Nie marzy pani o niezwykłym sylwestrze, na przykład na balu w operze?
- Lubię sylwestry w studiu telewizyjnym. Przeżyłam ich kilka, ale najbardziej zapamiętałam wspólną z BBC ogólnoświatową transmisję powitania nowego tysiąclecia, które zaczęło się na wyspie Tonga gdzieś na Pacyfiku i w którym również polska telewizja miała udział. Byłam wtedy bardzo dumna ze swojej pracy i ze wspaniałych fachowców, moich przyjaciół, z którymi współpracuję.
- Czy ma pani wymarzoną kreację na sylwestrowe uroczystości?
- Jest taka sukienka Johna Galliano, której nigdy sobie nie kupię, bo kosztuje tyle, ile niezły samochód. Na szczęście już niedługo nie będzie modna, a ja być może będę miała wciąż szczęście ubierać się u równie zdolnych polskich projektantów.
- Jak spędzała pani sylwestra jako żona i mama, gdy nie pracowała?
- Przed telewizorem! Naprawdę. Uwielbiam oglądać tego wieczora propozycje wielu stacji i porównywać transmisje na żywo, widowiska studyjne, kabarety. To specjalna noc dla wszystkich telewizji, zwykle na przygotowanie tego wieczoru przeznaczone są duże pieniądze i pojawiają się ciekawe pomysły, także scenariuszowe, do wykorzystania później.
- Nie boi się pani prowadzenia dużej imprezy, jak ta we Wrocławiu? Zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidzianego...
- Jestem we Wrocławiu co roku, stamtąd pochodzę i tam mieszka moja rodzina. Bardzo się cieszę, że w tym roku będę miała zaszczyt stać tam na scenie. W zeszłym roku weszłam na rusztowanie, z którego sterował światłem Adam Tyszka. To było przeżycie! Ale myślę, że w tym roku będzie jeszcze bardziej ekscytująco. Oczywiście trochę się boję, ale mam nadzieję, że to mobilizująca trema.
- Jaki jest scenariusz tej imprezy, może pani zdradzić szczegóły?
- Myślę że to jest najlepiej strzeżona tajemnica w Dwójce! Obiecuję tylko, że zostaną rzucone na ten odcinek najlepsze siły TVP 2 z reżyserem Konradem Smugą na czele.
- Czy w tej imprezie jest coś lub ktoś, na kogo pani szczególnie czeka?
- W tym roku czekam na Thomasa Andersa z Modern Talking. Może się pani śmiać, ale ja kochałam, płakałam i stawałam się kobietą przy piosenkach tego duetu i nic oraz nikt nie jest w stanie mnie przekonać, że nie są najlepsi na świecie.
- Ma pani specjalną kreację na ten wieczór? A może po prostu ciepłe futro...
- Ciepły kożuszek! Rozpisałam mały konkurs wśród znajomych projektantów i jeszcze nie wiem, kto wygrał. Ale na pewno założę ciepłą bieliznę!
- Czy wraz ze współprowadzącym Tomaszem Kammelem mają państwo próby, byście byli jak najbardziej zgrani?
- Jesteśmy z Tomkiem doświadczonym duetem i mogę uczciwie powiedzieć, że pracuje nam się razem bardzo dobrze. Wiem, że mogę na Tomku polegać, a to jest najważniejsze. Wiele nas różni, łącznie z poczuciem humoru, ale udaje nam się nadawać na tej samej fali, bo tego oczekują widzowie. Próby do takiej imprezy są głównie czytane, dla nas wszystko okaże się na miejscu, dzień przed sylwestrem. Wtedy dopracujemy nasze teksty, pomysły na łączenia i ścisły podział ról w najważniejszych momentach wieczoru, czyli na przykład o północy.
- Sylwester to pożegnanie i powitanie zarazem, zapewne przychodzi moment na refleksję...
- Kocham życie, z każdym rokiem bardziej. Niemniej ten rok był dla mnie dość trudny, żegnam go bez żalu i cieszę się na następny. Mam przeczucie, że w 2009 zdarzy się wiele dobrego, czego sobie, swojej rodzinie i wszystkim Państwu życzę.