Mandaryna latem podczas swojej trasy koncertowej niczym prawdziwa gwiazda podróżowała między miastami pięknym helikopterem. Śmigłowiec był prezentem od jej francuskiego przyjaciela Gila, który w trosce o piosenkarkę wypożyczył jej maszynę.
- Nikt inny nie zdobyłby się na to, żeby pożyczyć mi helikopter tylko dlatego, żeby trasa mnie nie zmęczyła. Postanowiłam nawet nauczyć się latania. Kobieta pilot helikoptera to dopiero wyczyn! - wyznała podekscytowana Marta na łamach "Vivy!".
Wychodzi na to, że Mandaryna wciąż nie chce zostawać w tyle za byłym mężem...