Mandarynę wciąż prześladuje Sopot

2009-11-22 11:11

Od wokalnej porażki Marty Wiśniewskiej (31 l.) w Sopocie minęło już cztery lata. Jednak pomimo upływu czasu Mandaryna wciąż się nie może pogodzić z myślą, że ośmieszyła się na oczach całej Polski.

- To wspomnienie jest jak czarna plama, którą starałam się wymazać z życiorysu, wyprzeć. Ale czasami powraca do mnie w snach. Stoję na estradzie, nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Wszyscy kpią, śmieją się, a ja uciekam, chowam się. Po takich snach budziłam się na poduszce mokrej od łez - wyznała Marta w "Vivie".

Jednak dzięki porażce Mandaryna jest bogatsza w doświadczenia. Incydent z 2005 roku nauczył ją pokory, pozwolił zrozumieć, że nie powinna w tamtym czasie na siłę wchodzić na scenę, by coś udowodnić.

- Gdybym wiedziała, że nie dam rady, złamałabym nogę przed wejściem na scenę. Naprawdę... Chciałam uciec na koniec świata. Nie odbierałam telefonów, zamknęłam się przed ludźmi. Przy życiu trzymały mnie tylko dzieci - powiedziała była żona Michała Wiśniewskiego (37 l.).

Dziś Marta dokładnie wie, czego chce. Jej nowy krążek "AOK" potwierdza, że róż i plastik dawno już za nią.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki