Marta Manowska zanim pojawiła się w "Rolnik szuka żony", który przyniósł jej wielką popularność, chciała zostać aktorką. Nie dostała się jednak do szkoły teatralnej w Krakowie. Zaczęła pracować w produkcjach telewizyjnych - m.in. przy "Bitwie na głosy" i "Ugotowanych". To dzięki tej pracy ją zauważono i zaproszono na casting do "Rolnik szuka żony".
- Urwałam się z "Ugotowanych", przebrałam się szybko i pojechałam na casting do telewizji. (...) Miałam zapowiedź, to standard, którą miałam powiedzieć do kamery. I było dwóch statystów - rolnik i kandydatka na jego partnerkę. Była nawet taka sytuacja, że łzy nam poleciały ze statystami. Najlepsza akcja była taka, wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ja powiedziałam: Powiedz, że o niej nie myślisz, jak zasypiasz, ja ci pozwolę odejść. (...) Miałam fragment tekstu Kapuścińskiego pamiętam, i i miałam przeczytać offy jakby. Wizualizowałam tych bohaterów, którzy chodzą polami - wyjawiła Manowska szczegóły castingu w rozmowie z Kasia Gargol na YouTubie.
Zadzwoniono do niej kilka dni później, gdy była w sklepie z książkami, filmami i płytami muzycznymi. - Dostałam telefon i myślałam, że zemdleje . Pojechałam do rodziców, to była Wielkanoc i powiedziałam, że chyba się udało - dodała. Marta Manowska nie uważa się za prezenterkę, dziennikarkę, ani psychologa. "Rolnika" klasyfikuje natomiast jako dokument.
Pracując przy "Rolnik szuka żony" Manowska odrzucała inne propozycje prowadzenia programów. Wyliczyła, że przez 5 lat było ich aż osiem. Spowodowało to u niej kryzys przez co sięgnęła po alkohol. - Byłam wodzona na pokuszenie, to były ogromne pokuszenia. Siedziałam tydzień na balkonie z winem i nie wiedziałam, co mam zrobić. tak byłam kuszona. Po tym jak odmówiłam przyszło "Sanatorium" i przyszedł "Voice" - powiedziała Manowska.
Zobacz też: TYLKO U NAS! To tutaj nagrywają "Rolnik szuka żony". Co za luksusy! [ZDJĘCIA]