Katarzyna Skrzynecka to niezwykle zapracowana aktorka. Jak sama wyznała - przez zbyt napięty grafik, brakuje jej czasu, żeby pomyśleć o sobie. - Zdaję sobie sprawę, że można wyglądać lepiej i uprawiać więcej sportu, jeśli ma się na to czas. Przyjdzie na to czas, że wrócę do sylwetki z czasów studiów. Jeśli nie powrócę, to nie spędza mi to snu z powiek - powiedziała jakiś czas temu w rozmowie z Pudelkiem. Nie wszyscy jednak przyjęli takie tłumaczenie i od czasu do czasu pozwalają sobie na złośliwe komentarze.
Marcin Łopucki broni ukochanej
W obronie Skrzyneckiej stanął jej mąż, który nie przebierał w słowach... - Jestem sportowcem. Zawodowo uprawiam kulturystykę. Nie rozumiem tej patologii, tej choroby, która się szerzy w naszym życiu, w życiu cywilizowanych ludzi, którzy tylko myślą o wyglądzie. Moja dyscyplina jest bezpośrednio związana z sylwetką, ale to jest praca, która nie wpływa na jakość mojego małżeństwa (...) Wszyscy tępo cały czas idą w kierunku fanatyzmu, kultu ciała, a fajnie jak jest równowaga życiowa, to jest choroba - powiedział w rozmowie z Party. Co więcej, dodał także, że on również jest krytykowany za swoje ciało! - Ja także spotykam się z falą krytyki. W życiu prywatnym, na spacerze po plaży, na tysiąc osób 990 to mnie skrytykuje. Ja pozbieram inwektywy, bo jestem inny. Każda inność budzi emocje - dodał.