Działalność charytatywna i pomaganie innym jest niemal wpisane w życie gwiazd. Coraz częściej artyści odwiedzają więc szpitale, hospicja, czy domy dziecka. Najważniejsze jednak, że nie robią tego z poczucia obowiązku, ale z potrzeby serca. Ostatnio Marcin Miller z zespołem Boys odwiedzili chore dzieci w sławnej w całym kraju Klinice Transplantacji we Wrocławiu. Sprawił wielką radość jej najmłodszym pacjentom, a także personelowi szpitala.
Marcin Miller i jego zespół Wielkie zespoły poznaje się nie tylko po wielkich przebojach, ale przede wszystkim po wielkim sercu. I takie wielkie serce pokazał po raz kolejny lider zespołu Boys - Marcin Miller. Zespół przyjął zaproszenie z miejsca i tak naprawdę temat odwiedzin u dzieci udało się załatwić od ręki pomimo, że ten najlepszy i najbardziej znany zespół disco polo jest rozchwytywany i ma olbrzymią ilość koncertów w całym kraju. Grupa zawitała niedawno do wrocławskiej Kliniki Transplantacji. Tradycyjnie gwiazdor i reszta członków grupy rozdawali płyty i autografy oraz chętnie pozowali do zdjęć.
Wizyta mogła się odbyć dzięki współpracy firmy fonograficznej Green Star, zajmującej się karierą zespołu oraz całemu managementowi. Marcin Miller otrzymał nawet dyplom z podziękowaniami od prof. dr hab. Alicji Chybickiej. To osoba, która jest prawdziwym autorytetem w swojej dziedzinie – czyli onkologii. Jest laureatką wielu nagród w dziedzinie medycyny, autorką wielu publikacji, wypromowała kilkunastu doktorantów. Jest prezesem Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego oraz szefową kliniki hematologii dziecięcej w szpitalu, który odwiedził wokalista. Mimo że, to miły gest, zaszczyty nie są najważniejsze. Liczą się przede wszystkim uśmiechy na twarzach dzieci, których los nie oszczędza.
- Nie potrafiłbym odmówić dzieciom. Moje serce raduje się, kiedy mogę poczuć się komuś potrzebny. Wizyty w klinice nie traktuję jako czegoś, co jest obowiązkiem artysty. Mam wrażenie, że wyniosłem stamtąd więcej niż mogłem dać sam. Cieszę się, że moja osoba i muzyka przynosi innym radość. Nie ma nic piękniejszego niż uśmiech dziecka. Mam nadzieję, że moja wizyta i moja muzyka choć na chwilę pomogła zapomnieć najmłodszym o cierpieniu, którego doświadczają na co dzień - mówi w rozmowie z SE.PL Marcin Miller.