- Zabawa jest bezproduktywna i męcząca. Wyjście do klubu to dla mnie strata czasu. Nie interesuje mnie nawiązywanie znajomości w formie przekrzykiwania didżeja, picie przepłaconej wódki czy godowe tarło na parkiecie. Poza tym czuję się jak w pracy, mam ochotę wskoczyć na scenę, zabrać mikrofon i poprowadzić ten event - wyznał Prokop w magazynie "Grazia".
Zobacz: Marcin Prokop przez alkohol nie pamięta studniówki
Co więcej - Marcin nie ukrywa, że zamiast się bawić, woli pracować, to daje mu przyjemność.
- Żadna inna czynność tzw. relaksacyjna nie daje mi takiej satysfakcji - dodaje.
Przeczytaj również: Marcin Prokop i Karol Okrasa szczerze o alkoholu