Marcin Prokop od lat prowadzi DDTVN w duecie z Dorotą Wellman. Niewielu jednak wie, kim jest z wykształcenia. Prezenter ukończył studia na kierunku finanse i bankowość w Wyższej Szkole Ubezpieczeń i Bankowości w Warszawie. Z zawodu jest specjalistą ds. marketingu bankowości elektronicznej i tuż po skończeniu edukacji zatrudnił się w banku. Jego kariera nie okazała się jednak świetlana i długa.
NIE PRZEGAP: Zdrada dużo młodszej i pięknej żony nie ujdzie jej płazem, tragiczny finał. Karol Strasburger przerywa milczenie
Marcin Prokop przyznał, że marzyła mu się kariera bankowa na miarę Jordana Belforta z filmu "Wilk z Wall Street". To historia brokera, którego błyskawiczna droga na szczyt i rozrzutny styl życia wzbudziły zainteresowanie FBI.
- Czas pracy w banku wspominam dobrze, patrząc z perspektywy czasu sporo się tam nauczyłem. Również jak zarządzać swoimi finansami i nie potrzebuje do tego żadnych doradców, ani menagerów, albo innych ludzi którzy będą chcieli moje pieniądze, które potem nie wiadomo gdzie włożą i co z tego wyjmą. Natomiast wtedy, kiedy pracowałem w banku, miałem trochę poczucie traconego czasu. Ciągnęło mnie do innych rzeczy i wcale nie chciałem zostać smutnym księgowym w obwisłym krawacie, raczej chciałem być jak postać Gordona Gekko z filmu "Wilk z Wall Street", czyli faceta, który dzięki finansom poznaje świat luksusu, wielkich pieniędzy, pięknych kobiet itd. A skończyło się na tym, że kserowałem dokumenty w swoim dziale i to była moja główna praca - wyznał Marcin Prokop z rozmowie z dziennikarzem Pomponika.
Marcin Prokop zanim został gwiazdą DDTVN pracował w banku. Wyrzucili go dyscyplinarnie po 3 miesiącach!
Ale jego kariera w banku nie trwała długo. Dziennikarz spytał prezentera DDTVN, co zrobił, że wyleciał z pracy po 3 miesiącach i to w dodatku dyscyplinarnie. Marcin Prokop wyjawił, czemu został zwolniony z pracy.
- Kserowałem te dokumenty tak dobrze, że kserokopiarka po prostu zżarła oryginał umowy kredytowej i już go więcej nie wypluła. W związku z tym zostałem wezwany na dywanik i pogrożono mi palcem. Potem zostałem zesłany do skarbca, gdzie już miałem łatwiejsze zadanie, mianowicie układanie dokumentów w szafach pancernych, które już wcześniej ktoś skserował, ktoś bardziej kompetentny. I tam też niestety zawiodłem. Pozamykałem te szafy pancerne tak, że nikt ich nie był w stanie otworzyć. Zamiast pochwał następnego dnia spotkałem ekipę ślusarzy z palnikami, którzy próbowali się dostać do tych szaf, żeby wyciągnąć to, co tam wcześniej powkładałem - tłumaczył Marcin Prokop.
NIE PRZEGAP: Widzowie "Googlebox" nigdy nie zobaczyli go w programie. Tak wygląda mąż Izy, mamy jego zdjęcia!
Dziennikarz był widocznie zdziwiony powodem dyscyplinarnego zwolnienia prezentera DDTVN. Przyznał, że informacja o zwolnieniu dyscyplinarnym z banku, budzi raczej podejrzenia o jakieś finansowe malwersacje. Marcin Prokop roześmiany tłumaczył:
- Na tym poziomie, na którym pracowałem nawet nie miałem dostępu do żadnych możliwości malwersacji. Miałem dostęp do kserokopiarki i maszyny z kawą.
Niżej zobaczycie galerie zdjęć Marcina Prokopa z jego żoną i przepiękną córką!