- Zanim ktoś stwierdzi, że jestem ohydną, pazerną świnią i że pozazdrościłem Kubie Wojewódzkiemu jego milionów, niech weźmie pod uwagę to, że na ZUS, jak wiemy, nie ma w naszym kraju co liczyć, więc sam muszę zadbać o własną emeryturę, jak również spokojną starość moich rodziców i przyszłość bliskich mi osób - wyjaśnia prowadzący program "Dzień dobry TVN".
Okazuje się, że Prokop - choć kosi kokosy, pieniędzy nie wydaje tylko na siebie. Zarobione na kampaniach cukierków oraz sieci telefonów komórkowych setki tysięcy złotych zainwestował w mieszkanie dla młodszego brata Sebastiana (26 l.).
- Wiem, jak trudno jest dziś rozpoczynać dorosłą przyszłość, dlatego chciałem, aby miał taki prezent od brata - wyjaśnia Marcin.
Prokop planuje też kupno kolejnego mieszkania - dla swoich rodziców.
- Chcę ich mieć bliżej siebie i chcę, żeby częściej mogli odwiedzać wnuczkę - szczerze wyznaje. - Poza tym część kasy przeznaczyłem na zaprzyjaźnioną organizację charytatywną, a jedną trzecią honorarium zabrał facet, który nazywa się Vincent Rostowski (minister finansów - przyp. red) i nie bardzo wiadomo, co z tą forsą zrobi. Mam nadzieję, że zapłaci pensje paru nauczycielom i strażakom - mówi Prokop.
Według magazynu "Forbes" stawka Prokopa za obydwie reklamy wyceniana jest na ok. 750 tys. złotych.