- W zamian obiecują nawet likwidację Funduszu Kościelnego.
- Miał on zarządzać dobrami, które zostały Kościołowi skonfiskowane na skutek reformy rolnej i innych ustaw komunistycznych. Nigdy jednak nie działał tak jak powinien. Państwo wypełnia swoje zobowiązania na drodze decyzji politycznych i przyznaje różnym Kościołom dotację budżetową. Lepiej więc powrócić do starej tradycji utrzymywania Kościoła ze składek wiernych.
- Dlaczego? Obecne rozwiązanie jest przecież dla niego bezpieczną gwarancją.
- Po pierwsze, Kościół utrzymywany wyłącznie przez wiernych to realizacja zapisanej w konkordacie zasady autonomii Kościoła wobec wspólnoty politycznej. Po drugie, aura tajemnicy towarzysząca finansom kościelnym zostanie w końcu przełamana. Wierni będą wymagali dokładnego rozliczenia. I wreszcie to, czy ludzie zdecydują się na odpis tego podatku, będzie zależało od autorytetu, jaki sobie Kościół u nich zaskarbi.
- Według obliczeń "Gazety Wyborczej" pomysł ten może kosztować budżet państwa 600 mln złotych!
- Tak, ale tylko wtedy, gdyby wszyscy podatnicy tę składkę uiścili. Bądźmy racjonalni. Płacić będą ci, którzy uważają się za wierzących i zarazem czują się za Kościół odpowiedzialni. A takich ludzi wśród ogółu katolików jest naprawdę niewielu. Ta propozycja to ogromne ryzyko ze strony Kościoła. Musiałby zrobić naprawdę dużą kampanię, by namówić ludzi do płacenia takiej składki.
- Np. stosując szantaż typu - jak nie zapłacicie, to nie udzielimy wam sakramentów...
- Duchowni na pewno nie uciekaliby się do takich metod. Poza tym Kościół nie ma i nie będzie miał dostępu do danych urzędów skarbowych i PIT-ów. Taka kampania mogłaby jednak pokazać wielką działalność społeczno-charytatywną Kościoła. I że to głównie ją, a nie np. parafie, zasilą zyski z odpisu podatkowego.
Marcin Przeciszewski
Redaktor naczelny i prezes zarządu KAI