Dominikana to piękna wyspa, a jej nazwa brzmi podobnie jak imię ukochanej żony artysty. Marcin Siegieńczuk ponownie zabrał swoją ukochaną i dzieci właśnie tam.
- Wyspa Saona. Dominikana, a dokładniej Punta Cana na tej słonecznej wyspie jest dla nas miejscem, w którym ładujemy swoje "energetyczne akumulatory" na cały rok. Imię mojej żony, czyli Dominika do czegoś mnie zobowiązuje - śmieje się w rozmowie z SE.PL Marcin Siegieńczuk. - Po raz trzeci wypoczywaliśmy tam, jednak tym razem wraz z naszym starszym synkiem Nikodemem. Idealna temperatura sprzyjająca pływaniu w oceanie, powietrze które chciałoby się wdychać "na zapas", to tylko niewielka część argumentów przemawiająca za tym, iż jest to nasze wymarzone miejsce na ziemi. Wyspę Saonę, którą będąc w Republice Dominikany odwiedzamy zawsze, po drodze kąpiąc się w naturalnym basenie z rozgwiazdami zaznaczyliśmy sobie na mapie jako "raj na ziemi" - dodaje wokalista.
W tym roku muzyk i jego rodzina wzięła udział w kąpieli z delfinami. W Bavaro, gdzie znajdował się ich hotel, było także delfinarium. Marcin przyznaje, że to wspaniała sprawa. - Wrażenia bezcenne - zachwyca się wokalista....A my jesteśmy ciekawi, czy tym razem przywiezie z podróży jakąś muzyczną inspirację, tak jak to było jakiś czas temu w przypadku piosenki „Mamy wakacje na Dominikanie".