Marcin Tyszka w swojej karierze zawodowej osiągnął już wszystko. Robił zdjęcia najsłynniejszym modelkom i jest uznawany za jednego z najlepszych w tej branży. Bardzo ceni sobie pracę za granicą ze względu na profesjonalizm, przy okazji nie zostawiając suchej nitki na Polakach.
Zdaniem fotografa nasze gwiazdy są mniej zdyscyplinowane i zorientowane na cel, niż ich zachodnie odpowiedniki. Tyszka nie ukrywa, że nie lubi pracować w swojej ojczyźnie.
- Każda z tych gwiazd jest naprawdę gwiazdą, przychodzi zazwyczaj na 8 godzin z zegarkiem w ręku. Zaczyna o 9, wychodzi o 16 lub 17. Nie ma mowy, musi zrobić całą sesje i koniec. To nie jest tak jak w Polsce, że sesje trwają 20 godzin, bo te gwiazdy nie mają co ze sobą zrobić. Tu jest termin, agenci, czas, studio, światło, ekipa. Nie jest tak, że wszystkie gwiazdy, z którymi mogłem pracować, chciały pracować ze mną. Ale jak już chcą z tobą pracować, to oddają ci się w 100 proc. i nie autoryzują zdjęć. Żadna z gwiazd na świecie nie autoryzuje zdjęć. Dlatego nie pracuję w Polsce. - opowiada fotograf w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail