Marek Kaliszuk oddał szpik. Opowiedział o procedurach
Marek Kaliszuk udowodnił, że jest nie tylko dobrym aktorem, ale też dobrym człowiekiem. Artysta wyznał, że po niemal dekadzie po swojej rejestracji w bazie dawców szpiku, doczekał się oddania swojego szpiku potrzebującemu chłopcu, cierpiącemu na białaczkę.
Aktor wyjaśnił, jak wyglądała cała procedura. Zaznaczył, że już raz miał zostać dawcą, ale ostatecznie do tego nie doszło. Tym razem się jednak udało.
Na początku Marek Kaliszuk przeszedł szereg badań, by potwierdzić, że oddanie komórek będzie bezpieczne, zarówno dla niego, jak i dla osoby, która otrzyma jego szpik.
"Zostałem wysyłany na badania ogólne typu EKG, prześwietlenie klatki piersiowej, i oczywiście wszystkie badania krwi pod kątem wirusów, bakterii czy chorób zakaźnych oraz nowotworów. (...) Cztery dni przed pobraniem komórek, zacząłem przyjmować zastrzyki ze specjalnym preparatem, który powodował nadprodukcję komórek macierzystych w moim organizmie. Dzięki temu później można je pobrać w odpowiedniej ilości." - przekazał w rozmowie z Plotkiem.
Polecany artykuł:
Marek Kaliszuk uratował życie chłopca. Przyznał, że pragnie go poznać
Aktor przyznał, że po oddaniu szpiku był bardzo podekscytowany, do tego stopnia, że nie mógł spać.
"Następnego dnia otrzymałem informację, że moje komórki trafiły do chłopca w wieku szkolnym. (...) na tym etapie dowiedziałem się tylko, że nie mieszka w Polsce. Ale świadomość tego, że pomogłem jakiemuś małemu chłopcu, przed którym jest całe życie, jeszcze bardziej mnie utwierdziła w przekonaniu, że to co zrobiłem, było naprawdę ważne i słuszne." - wyznał Kaliszuk.
Dodał również, że pragnie poznać swojego genetycznego bliźniaka, by móc uścisnąć mu dłoń. Nie wie jednak, czy kiedykolwiek to będzie możliwe.
Marek Kaliszuk cieszy się też, że dzięki swojej popularności może też zachęcać innych do oddawania szpiku.
"Nigdy nie wiemy, na kogo i kiedy padnie. Może się tak zdarzyć, że jutro, za miesiąc zachoruje na białaczkę ktoś z naszych bliskich i będziemy dla niego szukali dawcy. Może się wtedy okazać, że wśród potencjalnych dawców, którzy znaleźli się dzięki nam, szybko znajdzie się zgodny biorca dla kogoś z naszego otoczenia. Życie może naprawdę zatoczyć niesamowite koło."