W wywiadzie dla ONETU Marek Kondrat wypowiedział się na temat katastrofy smoleńskiej - tak filmu, jak i faktycznej tragedii.
- W "Smoleńsku" nie wystąpiłbym tak samo, jak nie wystąpiłbym w filmie Stevena Spielberga. Skończyłem z tym zawodem. W temacie aktorstwa już nic więcej nie mam do powiedzenia. A filmem o katastrofie smoleńskiej nie zaprzątam sobie głowy. O tyle Smoleńsk zajmuje mnie w życiu doraźnym, mimo że staram się omijać tę nazwę, że nie oczekuję tego filmu.
A co do tragedii:
- Jeśli automatyczny pilot mówi podnieś samolot, bo się zderzysz z ziemią, to wszystko jest jasne. Mówi to automatyczny pilot, a nie podstawiony gość prawosławnego wyznania, który chce strącić ten samolot gazem, kijem, brzozą czy sztucznym helem. Za długo żyję, żeby dać wciągnąć się w wątpliwości na temat katastrofy smoleńskiej - mówił.