Włodarczyk, znany jako komisarz Zawada z "Kryminalnych", uchodził w towarzystwie za konesera kobiecej urody. Zawsze był otoczony wianuszkiem pań, ale artysta zawsze jasno deklarował, że zostanie starym kawalerem. To działało - do czasu. Włodarczyk stracił swoje maniery.
Miły ciepły dzień, aż chce się przysiąść w restauracyjnym ogródku. Tak zrobił Włodarczyk i jak przystało na przystojniaka, ledwie się rozsiadł, zjawiły się urocze damy. Na początku aktor stanął na wysokości zadania. Zaczął je czarować, sypać żartami. Atmosfera rozluźniała się z minuty na minutę. Nagle wysunął dłoń i... z rozmachem poklepał jedną ze swych rozmówczyń po poliku. Nie było w tym geście nic czułego. Przeciwnie - przypominało to raczej typowo męską zabawę. Brakowało tylko okrzyku: "mordo ty moja!".
Efekt tych poczynań był taki, że Włodarczyk nagle przy stoliku został sam!
- Nie pamiętam takiej sytuacji - wykręca się w rozmowie z "Super Expressem" Włodarczyk.
Za to pochodząca z arystokratycznego rodu Beata Tyszkiewicz (72 l.) jasno określa jego maniery.
- To niedopuszczalne! Każdy otoczony jest bańką prywatności. Strzeliłabym takiego w twarz - stwierdza Tyszkiewicz.